Afera po wywiadzie z Marylą Rodowicz w "Dzień dobry TVN". W sieci rozpętała się ostra dyskusja
Maryla Rodowicz kilka dni temu gościła w "Dzień dobry TVN", by podsumować swoją dotychczasową karierę. Wielu widzów oburzyło się na słowa, jakimi redakcja śniadaniówki opisała gwiazdę estrady. Dyskusję wywołali także twórcy programu z udziałem znanego językoznawcy, profesora Jana Miodka.
Maryla Rodowicz na początku lutego pojawiła się w "Dzień dobry TVN", by dekada po dekadzie opowiedzieć o swojej karierze muzycznej. Po emisji programu głośno było o tym, że artystka w dość gorzkich podsumowała wizytę w śniadaniówce. "Miałam opowiedzieć o swojej karierze w latach 70., 80., 90., 2000. Jak? Tego się nie da opowiedzieć w 10 minut! Podobno powinnam się cieszyć, że dostałam aż 10 minut. To było karkołomne i niewykonalne zadanie. (...) No ludzie, zdążyłam tylko powiedzieć, że ja się dopiero rozkręcam!" – pożaliła się na Facebooku. Rozmowa gwiazdy wywołała spore poruszenie wśród widzów także przez to, jak redakcja popularnej śniadaniówki opisała "królową polskiej estrady".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
Piotr Mróz wskazał, w jaki sposób wspiera Kościół. Nie omieszkał zażartować
Burza po wywiadzie Maryli Rodowicz w "Dzień dobry TVN". Tak ją przedstawili
Po emisji wywiadu Maryli Rodowicz w "Dzień dobry TVN" administratorzy profilu programu na Facebooku wrzucili wpis, w którym pochwalili się tym, że "wyjątkowa gościni odwiedziła ich studio, by opowiedzieć o swojej karierze". Feminatyw nie spodobał się wielu internautom, co dali do zrozumienia w setkach komentarzy na facebookowym profilu "DDTVN". Czytamy:
Te nowe twory językowe są tak sztuczne, że wszystko wokół zgrzyta...
Tak się czepiają tych zaimków... Nie można zostawić neutralnie, tak jak było, i po prostu "gość"? Jak to w ogóle brzmi – "gościni"?!
Czyli facet to gościniec?
Ta gościni to fajna człowiekini. Ludzie! Tworząc feminatywy od wszystkiego, co się da, wykazujecie brak znajomości języka i zwyczajnie go spłycacie. Język polski ma wyrazy w formie żeńskiej i męskiej, tylko męskiej i tylko żeńskiej. A niektórzy by chcieli, by miał słowa należące tylko do pierwszej grupy. Gość to nie facet! Gość to człowiek (kobieta też jest człowiekiem), który przybył na zaproszenie, nie jest na stałe związany z miejscem, do którego przybywa. Pani Maryla była gościem.
Polski język schodzi na psy...
Kilka dni po emisji "Dzień dobry TVN" z Marylą Rodowicz o sporze wokół użycia słowa "gościni" wspomniała także redakcja programu TVP "Słownik polsko@polski", która udostępniła wpis "DDTVN" na swoim profilu na Facebooku. Internauci zaczęli ostro dyskutować o (bez)sensowności używania feminatywów. Wśród ponad dwóch tysięcy komentarzy czytamy:
Współczuję wszystkim tym, którzy aktualnie uczą się języka polskiego. Ja bym poddała się walkowerem.
Dla mnie te wszystkie głupoty uwłaczają bardziej niż nadają wydźwięk takiego szacunku. Są bezmyślnym zlepkiem słów. Uwłaczają i odejmują osobom, w stosunku do których są używane.
Inaczej brzmią słowa, które funkcjonują od dawna, a inaczej nowe, na siłę tworzone. Poza tym te odnoszące się do zawodu czy sprawowanej roli to jedno, a co innego słowa typu: gość, osoba, postać, medium, wróg.
A nie wystarczy zwyczajnie użyć przed tytułem czy zawodem (przynajmniej tam, gdzie w formie żeńskiej tworzy się jakiś językowy dziwoląg) pan/pani? Zaraz będą kominiarki, kierowczynie, skoczkinie itd. To brzmi groteskowo.
Ja z zawodu jestem kierowcą autobusu, nie żadną kierownicą, kierowniczką (totalnie inna branża) czy kierowczynią. Jestem kierowcą i w żaden sposób mi to nie ujmuje, ani na siłę nie będę szukać jakichś porównań, bez sensu. Co za czasy...
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
ZOBACZ TEŻ: Agnieszka Woźniak-Starak zaprasza gościnię. W komentarzach wrze: "Nie przyzwyczaję się chyba nigdy"
Wśród komentujących pojawili się także obrońcy stosowania feminatywów. Jak twierdzą:
Gościni trudne i niewyobrażalne, ale gospodyni czy sprzedawczyni już wchodzi gładko...
Feminatywy są w naszym języku od dawna. To raczej powrót do dawnych zwyczajów. Proszę poczytać o historii języka.
Bardzo smuci mnie, kiedy ktoś uznaje, że feminatywy to "kaleczenie języka" i "wymyślanie". To świadczy o tym, że rodacy nie znają języka ojczystego i ukazuje ich ignoranckie nastawienie do niego. Jeszcze smutniej, kiedy mówią, że np. nie może być feminatywu "marynarka", bo "jest to zarezerwowane dla elementu ubioru". Nie ma czegoś takiego jak rezerwacja. Wyrazy wieloznaczne się kłaniają. Równie dobrze można powiedzieć, że pilot to jest do telewizora, a nie za sterami samolotu.
Jan Miodek o "gościni". Co myśli o feminatywach?
Jan Miodek kilkukrotnie odnosił się publicznie do kwestii feminatywów. Zapytany w wywiadzie dla "Zwierciadła" w 2023 roku o żeńską formę słowa "gość", zauważył:
Ostatnimi czasy obserwuję u pań bardzo różne reakcje na akurat ten rzeczownik. Część kobiet, gdy określi się je jako gościnie programu telewizyjnego czy radiowego, reagują prawie oburzeniem: "Nie jestem żadną gościnią, jestem gościem programu!". Bywa i odwrotnie, że panie wyraźnie życzą sobie formy żeńskiej. Trochę więc nie do końca wiadomo, jakiej formy użyć, by nikt nie poczuł się urażony. Myśmy się w ostatnich latach zapędzili w kozi róg, jeśli chodzi o żeńskie końcówki. (...) Doskonale pamiętam czasy tuż po wojnie. Moja matka, nauczycielka szkół średnich, (...) była profesorką Miodkową, nie inaczej. My tak zwracaliśmy się do wszystkich profesorek. Były więc chemiczki, pedagożki, naczelniczki i dla nas były to formy zupełnie naturalne. Dopiero później zaczął się proces zanikania w języku polskim żeńskich form. To było zresztą charakterystyczne zjawisko dla okresu powojennego – formy męskie były znakiem ważności stanowiska. Ten proces trwał całe lata, dlatego dziś, gdy żeńskie formy wracają, niektórzy reagują alergicznie na żołnierkę, naczelniczkę czy psycholożkę, choć przed wojną nikogo takie formy nie dziwiły.