Kosmiczne wymagania polskich gwiazd. Nawet 100 tysięcy miesięcznie, by godnie żyć? "Pozerstwo i kretynizm"
Czy dziesięć tysięcy złotych miesięcznie wystarczy, żeby żyć godnie? Okazuje się, że dla niektórych polskich gwiazd to zdecydowanie za mało. Kosmiczne wymagania finansowe gwiazd wywołały oburzenie wśród społeczeństwa, a także w środowisku artystycznym. Aktorka Monika Jarosińska ostro skomentowała tę sprawę.
Nie od dziś wiadomo, że świat gwiazd rządzi się swoimi prawami. Obok niewątpliwego talentu i ciężkiej pracy, nie brakuje w nim również próżności i oderwania od rzeczywistości. Dowodem na to mogą być kwoty, jakie niektórzy celebryci podają, gdy pyta się ich o miesięczne wydatki na życie. Dla wielu z nich 10 czy 40 tysięcy złotych to zaledwie kropla w morzu potrzeb, a rekordziści bez mrugnięcia oka żądają nawet sześciocyfrowych sum, by móc wieść "godne życie".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tylko u nas! Dlaczego Cezary Pazura nie pojawił się na pogrzebie Janusza Rewińskiego? Miał ważny powód.
Monika Jarosińska miażdży żądania gwiazd
Monika Jarosińska nie gryzie się w język i ostro komentuje astronomiczne kwoty, jakich żądają niektóre gwiazdy za "godne życie". Czy celebryci oderwali się od rzeczywistości? Aktorka nie ma wątpliwości: "To pozerstwo i kompletny kretynizm!"
Ostatnio media obiegła informacja o 20-letnim Allan Krupie, synu Edyty Górniak, który w wywiadzie wyznał, że do "godnego życia" potrzebuje aż 100 tys. zł miesięcznie. To zaledwie jeden z wielu przykładów celebrytów, którzy szokują swoimi kosmicznymi apetytami finansowymi.
Aneta Glam, mieszkająca na co dzień w Miami, chwali się kwotą 40 tys. dolarów (ponad 160 tys. zł) miesięcznie, którą przeznacza wyłącznie na siebie. Tomasz Karolak i Anna Wendzikowska oczekują 40 tys. zł, a milionerka Joanna Przetakiewicz twierdzi, że wystarczyłoby jej "jedyne" 10 tys. zł.
Dla porównania, według GUS, 10 tys. zł netto zarabia w Polsce jedynie 10% mężczyzn i zaledwie 3% kobiet. Ponad 10 tys. zł zarabia jedynie 1% Polek.
Monika Jarosińska w rozmowie z "Super Expressem" nie kryła oburzenia:
Przeginają, są po prostu odrealnieni. Nie wiem, czy muszą codziennie bywać w restauracjach, a w nich jadają sushi złotymi pałeczkami? Uważam, że to pozerstwo. Są wyjątkowi, bo tyle potrzebują do życia? Wątpię.
Aktorka podkreśla, że w czasach, gdy miliony Polaków żyją w skrajnym ubóstwie, mówienie, że potrzebuje się 50 czy 100 tys. zł miesięcznie jest "kompletnym kretynizmem".