Justyna Steczkowska wrzuciła nagranie z przemową P. Diddy'ego. Fala komentarzy: "Autor tej wypowiedzi to TYRAN"
Justyna Steczkowska udostępniła na Instagramie fragment przemowy P. Diddy'ego, który od zeszłego roku był sądzony pod zarzutem licznych napaści seksualnych. Piosenkarka zaczęła dumać nad tym, czy nadal można nazywać artystą kogoś, kto "okazał się okrutnym oprawcą, gwałcicielem i tyranem". Pod wpisem Steczkowskiej pojawiły się dziesiątki komentarzy.
Justyna Steczkowska chętnie dzieli się publicznie swoimi filozoficznymi przemyśleniami o życiu. Ostatnio wzięło ją na rozważania, kogo obecnie należy nazywać artystą i czy ludziom właściwie potrzebni są muzyczni idole. Do takich deliberacji zainspirowało ją przemówienie, które w 2020 roku wygłosił P. Diddy, raper i producent muzyczny, który obecnie kojarzony jest przede wszystkim z procesami o napaści seksualne i skazaniem na 50 miesięcy więzienia za transport osób w celu uprawiania prostytucji.
Milena Zdzuj tańczyła z Justyną Steczkowską na Eurowizji. Ujawniła, jaka artystka jest poza kamerami [TYLKO U NAS]
Justyna Steczkowska duma o byciu artystą pod nagraniem z P. Diddym. "Oprawca, gwałciciel, tyran"
Piosenkarka wrzuciła na Instagrama fragment przemowy rapera z gali wręczenia nagrody Icon Award za całokształt twórczości. P. Diddy wówczas wyżalił się przed kamerami, że muzyka hip-hopowa nigdy nie była odpowiednio szanowana przez gremia przyznające nagrody Grammy. Justyna Steczkowska zacytowała słowa muzyka, pisząc:
"My kontrolujemy, co jest dobre. My mówimy, co jest hot. My kontrolujemy, czego słuchają wasze dzieci, jakie noszą spodnie. My kontrolujemy, co jest w grach wideo. My kontrolujemy wszystko. Jak coś poprzemy, to będzie. Jak nie, to nie będzie" itd.
"[Przemowa – red.] chyba kiedyś miała inspirować zgromadzonych na tym spotkaniu ludzi. Ale tak naprawdę brzmiała — i nadal brzmi — jak zapowiedź cichej tyranii. (...) Słowa wypowiedziane z dumą przez człowieka, który okazał się okrutnym oprawcą, gwałcicielem i tyranem. I teraz pytanie… czy możemy nazywać go artystą, bo wyprodukował znane na całym świecie płyty? Sama zadaję sobie pytanie, kim dziś jest artysta" – dodała tegoroczna reprezentantka Polski na Eurowizji.
Justyna Steczkowska w dalszej części wpisu zaczęła filozofować o tym, czym dla niej jest muzyka i czego od niej oczekuje. Opisała też, jak – z jej perspektywy – funkcjonuje show-biznes i jak twórcy muzyki powinni się w nim poruszać:
Show-biznes często działa jak zaklęcie: wybiera, co widzisz, czego słuchasz, co wspierasz swoją energią i uwagą. I może właśnie po to jesteśmy, by nie grać w tę grę, by być uważnym, czujnym i świadomym, by zmienić zasady. Nie wszystko, co świeci na scenie, jest światłem. Nie każda nagroda ma wartość. Nie każdy artysta ma szansę do was dotrzeć. Wielu z nich ginie po drodze, pomimo piękna, jakie w sobie niosą. Może czas szukać muzyki, która leczy, nie sprzedaje? Czasem mam wrażenie, że świat nie potrzebuje teraz kolejnych idoli, ale uzdrowicieli dźwiękiem.
Wpis Justyny Steczkowskiej zachęcił jej obserwatorów do dzielenia się własnymi przemyśleniami w temacie sztuki i artystów. Wielu z nich zaczęło też rozpływać się nad piosenkarką i jej życiową mądrością. Niektórym nie spodobało się za to, że artystka zacytowała akurat P. Diddy'ego, a w komentarzach pod postem czytamy:
P. Diddy to przestępca. Rozumiem przekaz, ale akurat wstawianie jego facjaty to nie terapia...
Czy osobę, która ma oskarżenia o gwałt i została skazana za handel kobietami, powinno się cytować? Chyba raczej wymazywać z historii...
Ale żeby Diddy'ego wrzucać?
Jak panią lubię i szanuję, tak wstawianie i promowanie tego pajaca jest co najmniej nie na miejscu.
Promowanie przestępcy...
Autor tej wypowiedzi to tyran. Tacy ludzie często sami się przyznają, ale ludzie zaślepieni sławą nie słuchają albo nie chcą usłyszeć. (...) Abstrahując od tego autora, muzyka to sztuka, energia.