Joanna Racewicz zaczyna nowy rozdział w życiu: "To trudny moment". Fani wyczuwają ostateczne pożegnanie ze zmarłym mężem
Joanna Racewicz to doskonale znana widzom dziennikarka i prezenterka telewizyjna. Swoją karierę przed kamerami rozpoczynała na antenie TVP. Później pojawiła się w stacji TVN, by od 2018 roku związać się z Polsatem. Dołączyła do zespołu prowadzących Polsat News. Przez wiele lat zawodowa kariera szła w jej życiu w parze z udanym życiem prywatnym. Niestety wszystko zmieniło się w ciągu kilku godzin. 10 kwietnia minęło 11 lat od momentu, gdy jej mąż – porucznik Paweł Janeczek – zginął w katastrofie samolotu lecącego do Smoleńska.
Mąż dziennikarki pełnił funkcję oficera Biura Ochrony Rządu przy prezydencie Polski. Przez przyjaciół nazywany był Janosikiem. Zginął tuż przed swoimi 37. urodzinami, pozostawiając w żałobie nie tylko ukochaną żonę, ale także dwuletniego synka – Igora.
Ich małżeństwo trwało zaledwie 6 lat. Teraz gwiazda często wspomina odejście męża i rozlicza się z trudnymi wspomnieniami.
Joanna Racewicz o stracie męża. Zamyka trudny rozdział w życiu
Dziennikarka przez lata nie ukrywała swojej rozpaczy po stracie męża. Jest ona autorką dwóch publikacji dotyczących tragicznych wydarzeń z 2010 roku. Pierwsza książka ukazała się zaledwie rok po katastrofie w Smoleńsku – 12 rozmów o miłości. Rok po katastrofie. Kolejna –12 rozmów o pamięci. Oswajanie nieobecności, trafiła na rynek w drugą rocznicę tragedii.
Joanna Racewicz tuż po 11. rocznicy katastrofy samolotu i w dniu 48. urodzin swojego męża dodała w sieci bardzo przejmujący post, w którym opisała wydarzenia tamtych dni. Opis tego, co przeżyła, wyciska morze łez:
11 lat temu też był piątek. Niecały tydzień wcześniej zatrzymał się świat. Rano odgłos zamykanych drzwi. Spokojny oddech dziecka w łóżeczku ze szczebelkami. Okruchy na stole, niedopita kawa, koszula z poprzedniego dnia rzucona niedbale. Łagodny poranek, który nie miał ciągu dalszego. „Synku, znajdę tam Tatę, choćbym miała szukać bez końca”.
Strata ukochanego w tak strasznych okolicznościach była podwójnym ciosem. Zdaje się jednak, że po kilkunastu latach Joanna chce zamknąć pewien rozdział w życiu i uporać się z tym, co się stało. Zamieściła w sieci kolejny wpis, w którym mówi o nowym początku. Zilustrowała go błogim zdjęciem z wakacji.
Z wielu prawd, za które mogę wziąć odpowiedzialność najważniejsza jest ta, że strata przynosi rozwój. Że koniec jest początkiem. Że - gdy los zatrzaskuje jedne drzwi - to tylko po to, żeby otworzyć inne. To trudny moment. Łatwo wtedy wpaść w panikę, koncert żalu, szamotać się bez sensu, straceńczo łapać brzytwę. A trzeba usiąść na brzegu czasu i zanurzyć się w ciszy. Ale kiedy już to zrobisz - przyjdą odpowiedzi - napisała pod zdjęciem.
Internauci nie pozostawili tych zwierzeń bez reakcji. W komentarzach dziękują dziennikarce za te ważne słowa i podobnie jak ona uważają, że koniec może okazać się początkiem nowych możliwości:
- Potrzebowałem takiego wpisu... Bardzo prawdziwe. Dziękuję za motywację.
- Zdecydowanie przyznaję rację, jednakże tyle lat, tyle lat prób akceptacji i ciągła porażka psychiczna. Podziwiam... szanuję i ....może też kiedyś mi się uda.
- Dobrze ujęte, szamotamy się martwimy, ale z czasem wszystko jakoś się układa.
- Pięknie napisane.
Zdaje się, że motywujące słowa dziennikarki mocno przemówiły do jej odbiorców i dały im do myślenia.