Dziennikarze TVN Turbo oskarżeni o gwałt. Partnerka jednego z nich zabrała głos
Prokuratura skierowała akt oskarżenia przeciwko dwóm dziennikarzom TVN Turbo, oskarżonym o gwałt. Sprawa dotyczy wydarzeń w Częstochowie. Jest komentarz partnerki jednego z nich.
Prokuratura Rejonowa Katowice-Północ skierowała akt oskarżenia przeciwko Adamowi Kornackiemu i Patrykowi Mikiciukowi, dziennikarzom związanym z TVN Turbo, którzy wyrazili zgodę na publikację swoich wizerunków. Zarzuty dotyczą gwałtu na dwóch kobietach w wieku 26 i 34 lat. Do zdarzenia miało dojść w wynajętym apartamencie w Częstochowie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dlaczego świat uwielbia rodzinę królewską? Anna Senkara komentuje
Dziennikarze TVN Turbo oskarżeni. Kaja Śródka zabrała głos
Według prokuratury, kobiety były pod wpływem alkoholu, gdy doszło do przestępstwa. Dziennikarze twierdzą, że stosunki seksualne odbyły się za zgodą obu stron i podkreślają swoją niewinność. Patryk Mikiciuk prywatnie jest związany z Kają Śródką – stylistką i kostiumografką. Kobieta skomentowała sprawę na Instagramie, pisząc:
The are two sides to every story. And then, there's screenshots. ("Każda historia ma dwie strony. A potem są zrzuty ekranu")
TVN Turbo zawiesiło współpracę z dziennikarzami
TVN Turbo zawiesiło współpracę z oskarżonymi dziennikarzami. Stacja podkreśla, że przestrzeganie prawa przez pracowników jest dla niej priorytetem. Proces sądowy będzie prowadzony za zamkniętymi drzwiami, a jego termin nie został jeszcze ustalony.
Dziennikarze twierdzą, że zostali zaproszeni do apartamentu przez kobiety, a jedna z nich miała rzekomo żądać pieniędzy za nieupublicznianie nagrania. Prokuratura nie podziela tej wersji wydarzeń.
Patryk Mikiciuk opublikował oświadczenie
Mikiciuk nie zwlekał długo z publikacją swojego oświadczenia w tej sprawie. Na Instagramie wyjaśnił, jak sytuacja przedstawia się z jego strony.
Cała sprawa powstała z inicjatywy jednej osoby, która najpierw nas z ukrycia nagrywała, a na końcu chciała od nas 10 000 zł za milczenie. I to ta osoba właśnie podejrzewa, że jej koleżanki mogły zostać skrzywdzone. Co ważne: one same tak nie twierdzą. Jest wielu świadków, którzy potwierdzają, że nasze kontakty nie tylko nie miały nic wspólnego z przemocą, ale były akceptowane, a często wręcz inicjowane przez tamte kobiety - napisał.