Doda była przerażona diagnozą. Wywróciła jej życie do góry nogami
Jej coroczną tradycją było, aby na okres świąt Bożego Narodzenia zrobić sobie wolne i udać się w daleką podróż. Doda przyznaje, że nie przepada za bożonarodzeniową atmosferą, dlatego wielokrotnie szukała odskoczni w postaci wycieczek. Jak sama tłumaczy w rozmowie z Faktem, klimat świąt wcale nie kojarzy jej się pozytywnie.
Bardzo mi się kojarzą z przemijaniem. Bardzo kojarzą mi się ze stratą, bo co roku jakiegoś nowego członka rodziny nie ma. Przy tym stole coraz mniej osób siedzi i dzieci tak szybko rosną - stwierdziła.
Doda rezygnuje z tradycji
Wszystko wskazuje jednak, że i w tym roku piosenkarka na dobre zrezygnuje ze swoich niegdysiejszych planów. Zamiast wskakiwać w samolot i uciekać w dalekie rejony, zostanie w Polsce. Powód jej decyzji jest ważny - chce skupić się na swoich rodzicach, zapewnić im bliskość podczas świąt i jak najlepiej się o nich zatroszczyć.
Kiedy Doda usłyszała przerażającą diagnozę, była załamana. Zarówno u jej mamy, jak u jej ojca wykryto na pewnych etapach ich żyć nowotwór. To sprawiło, że ich kondycja znacznie osłabła. Choć artystka przyznaje, że nie rezygnacja z tradycji wcale jej nie cieszy, są dla niej znacznie ważniejsze kwestie.
Natomiast święta spędzam w domu. […] odkąd moi rodzice zachorowali na nowotwór, to przyrzekłam sobie, że zawsze będę święta spędzać w Polsce i tak robię. Czy to lubię? Nie, ale tak spędzam święta - powiedziała.
Ojciec Dody jest w gorszym stanie
W dalszej części rozmowy Rabczewska powiedziała co nieco o tym, jak obecnie trzymają się jej rodzice. Przyznaje, że ojciec jest w gorszym stanie od mamy.
Moja mama świetnie się trzyma, a z tatą jest trochę gorzej. No ale co? Taki jest już los starszych ludzi, że trzeba się nimi zajmować. Tak, jak oni zajmowali się kiedyś nami - podsumowała.