Budda dał jej dom po powodzi, a teraz nie można w nim mieszkać. "Zabrakło jednego dnia"
Zatrzymanie Buddy wciąż budzi ogromne emocje w polskich mediach. W międzyczasie jedna z gazet regionalnych skontaktowała się z kobietą, która miała otrzymać od youtubera dom modułowy po powodzi. Niestety, teraz nie może w nim zamieszkać.
19.10.2024 08:56
Zatrzymanie Kamila L., znanego jako Budda, wzbudziło wiele emocji w polskiej społeczności internetowej. Centralne Biuro Śledcze Policji dokonało aresztowania youtubera, oskarżając go o organizowanie nielegalnych gier hazardowych, oszustwa podatkowe oraz przynależność do zorganizowanej grupy przestępczej. Sprawa Buddy dodatkowo ożywiła debatę o legalności działań innych influencerów, którzy także brali udział w organizowaniu loterii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pani Iwona miała otrzymać od Buddy dom modułowy
Tuż przed zatrzymaniem Buddy głośno było o jego akcji dla powodzian. Youtuber miał podarować domy modułowe osobom, które straciły poprzednie miejsca do życia podczas powodzi. Taką osobą miała być pani Iwona z województwa opolskiego. Według tego, co udało się ustalić dziennikarzom "Nowej Trybuny Opolskiej", dom wciąż jednak do niej nie dotarł. Sytuacja ma być tym poważniejsza, że kobieta wyłożyła sporą sumę na przygotowanie działki.
Kupiłam działkę gruntową, która kosztowała 150 tys. zł. Uzbroiłam ją w prąd, wykonałam przyłącz kanalizacyjny, wykopałam studnię. Za 30 tys. zł wybudowałam betonową płytę, dopasowaną wymiarami pod dom - przekazała.
Wszystkiemu winne jest zatrzymanie Adama U., członka zarządu wydawnictwa, które sprzedawało e-booki używane jako losy w loterii. Miał być odpowiedzialny za dopięcie wszelkich szczegółów organizacyjnych, obecnie jednak nie jest w stanie tego zrobić. Dom utknął, znajduje się obecnie w Paczkowie.
Kobieta obdarowana przez Buddę: "Nie chciał mnie oszukać"
W rozmowie z "Nową Trybuną Opolską" pan Iwona podkreśliła, że nie uważa, jakoby youtuber chciał ją oszukać. Wierzy w czystość intencji zarówno jego, jak i jego współpracowników.
Jestem przekonana, że Budda i jego współpracownicy nie chcieli mnie oszukać. Chcieli podarować mi ten dom. Mieliśmy kontakt dosłownie do ostatniego dnia. Dom byłby mój, zabrakło jednego dnia. Niestety, znalazłam się teraz w bardzo trudnym położeniu. Nie mogę przewieźć mobilnego domu na swój teren, bo nie jestem jego właścicielką - powiedziała.