Agnieszka Fitkau-Perepeczko porównuje Polskę i Australię. Chodzi o CENY
Agnieszka Fitkau-Perepeczko, znana aktorka i modelka, dzieli swoje życie między Polską a Australią. W niedawnym wywiadzie opowiedziała o finansowych realiach takiego trybu. Porównała polskie i australijskie ceny.
Agnieszka Fitkau-Perepeczko to postać, której kariera łączy Polskę z Australią. Choć na stałe mieszka na antypodach, regularnie odwiedza ojczyznę, przy okazji dzieląc się swoimi spostrzeżeniami na temat kosztów życia.
Brytyjska monarchia a zdrowie psychiczne: dziedziczenie tronu jako źródło traumy? Senkara w rozmowie z Motylewską komentuje
Agnieszka Fitkau-Perepeczko o cenach w Polsce i Australii
Decyzja o wyjeździe do Australii zapadła na początku lat 80. Fitkau-Perepeczko wspomina, że m.in. "kolejki po karpie na Wigilię" skłoniły ją do podróży, która stała się początkiem nowego życia. Dziś, mimo upływu lat, aktorka pozostaje związana z Polską.
Spotkanie z aktorką przy okazji premiery książki Bożeny Batyckiej dało wgląd w jej podejście do finansów. W rozmowie z Plejadą Fitkau-Perepeczko podkreśliła, że potrafi oszczędzać i mądrze zarządzać budżetem, co jest dla niej kluczowe w obliczu globalnego wzrostu cen.
Choć globalna inflacja dotyka wielu krajów, Fitkau-Perepeczko podkreśla, że jej życie w Australii nie różni się znacznie pod tym względem od realiów polskich. Jej filozofia jest prosta: unika najdroższych butików, szukając rzeczy, które poprawiają jej nastrój.
Ceny? Owszem, wzrosty przerażają, ale to problem globalny. W Australii jest podobnie. Nie ma sensu się tym przejmować, po prostu idę i kupuję coś fajnego, niekoniecznie w najdroższym butiku - powiedziała.
Agnieszka Fitkau-Perepeczko uwielbia być w Polsce
Polska, mimo życia za granicą, pozostaje dla niej miejscem szczególnym. Aktorka z czułością opowiada o urokach tutejszej wiosny i jesieni. Przebywanie tu dostarcza jej radości, a codzienne spotkania z ludźmi na ulicach są dla niej wyjątkowym przeżyciem:
To jest mój kraj. Nawet jak chodzę po sklepach czy butikach, to wszystko tutaj tętni życiem. A ludzie na ulicy? Zawsze ktoś mnie rozpozna, powie "dzień dobry", zaprosi na kawę. To bardzo miłe i łechce próżność.