Afera po koncercie Skolima z okazji Dnia Dziecka. Majka Jeżowska wskazuje winnego
Dzień Dziecka upłynął w Lubrańcu pod znakiem koncertu Skolima. Występ artysty wzbudził jednak wiele kontrowersji. Pod sceną bawiły się dzieci, które słuchały dwuznacznych tekstów piosenek i wulgaryzmów. Sprawę w rozmowie z naszą reporterką skomentowała Majka Jeżowska.
1 czerwca 2025 roku w Lubrańcu odbył się festyn z okazji Dnia Dziecka, podczas którego jedną z głównych atrakcji był koncert Konrada Skolimowskiego, czyli Skolima. Wydarzenie przyciągnęło licznych mieszkańców, lecz nie wszystkim spodobało się to, co usłyszeli ze sceny. Wątpliwości dotyczyły repertuaru, zawierającego dwuznaczne teksty i wulgaryzmy, których słuchała młoda publiczność.
Lubię, jak dochodzisz/ Uważaj moja mała/ Żebyś się nie zaje**a/ (...) - śpiewał Skolim.
Majka Jeżowska reaguje: "To nie jest wina Skolima"
Niecodzienną sytuację postanowiła skomentować Majka Jeżowska. Piosenkarka, która od lat kojarzona z twórczością dla dzieci i całych rodzin, za winnego nieporozumienia obarczyła nie Skolima, a organizatora festynu.
(...) To nie jest wina Skolima, tylko organizatorów. To ich trzeba zapytać (...). Oni chcą po prostu przyciągnąć ludzi, więc wymyślają sobie różne nazwiska. Ale bardzo często, nie tylko z okazji Dnia Dziecka, z różnych powodów, są nietrafione czasami tak zwane line-upy, czyli zaproszeni goście. Bo organizator ma takie osobiste na przykład zainteresowania, a nie myśli o ludziach. Więc to się zdarza - wyznała w rozmowie z naszą reporterką, Karoliną Motylewską.
Co na to organizatorzy? Ci również nie poczuwają się do odpowiedzialności. Burmistrz Lubrańca w rozmowie z Plejadą zdradził, że scena, na której wystąpił Skolim, została wynajęta przez firmę zewnętrzną, a Urząd Miasta nie miał nic wspólnego z zaproszeniem "króla latino".
Jeżowska nie tylko dla dzieci. Gra dla wszystkich
Co natomiast w Dzień Dziecka robiła uwielbiana przez najmłodszych Majka Jeżowska? Jak sama przyznała, dzień ten - a nawet wiążący się z nim cały weekend - miała cały zapełniony. Ucieszyło ją to, że pod sceną zauważyła wysyp nieco starszych twarzy, w tym nastolatków i dorosłych.
Są to młode chłopaki typu 15-16 lat. Pokazują serduszka, stoją w kolejce po autografy, krzyczą, że mnie kochają... Więc to jest taka mieszanka pokoleniowa. Potem są dorośli, są ludzie dojrzali bardzo, seniorzy też. Po prostu są wszyscy. I to jest dla mnie największa radość, bo to znaczy, że nie można dzielić w ogóle muzyki na muzykę dla dzieci i dla dorosłych - dodała.