Zwrot akcji w głośnej sprawie Jaya-Z. Jedno nagranie zmieniło wszystko
Pod koniec zeszłego roku Jay-Z został oskarżony przez anonimową kobietę o napaść seksualną. Nagranie, które wpadło w ręce ABC News, rzuciło jednak nowe światło na sprawę. Nastąpił znaczący zwrot akcji.
8 grudnia 2024 roku anonimowa kobieta złożyła pozew przeciwko Jayowi-Z, oskarżając go o napaść seksualną, do której miało dojść w 2000 roku. Teraz jednak wycofała swoje oskarżenia. Nagranie, które trafiło do sieci, pokazuje, że kobieta przyznała, że Jay-Z nie miał z nią kontaktu seksualnego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Edyta Zając o swoim związku i reakcji Michała na jej wylot na plan "Hotelu Paradise". Czemu nie zdecydowali się na wspólną okładkę?
Zwrot akcji w sprawie Jaya-Z. Nagranie zmieniło kierunek rozpraw
Nagranie, do którego dotarła stacja ABC News, przedstawia rozmowę kobiety z detektywami. Kobieta przyznała, że Jay-Z nie był zaangażowany w żadne akty seksualne wobec niej. Twierdziła, że do złożenia pozwu namówił ją jej prawnik, Tony Buzbee.
To on w pewnym sensie popchnął mnie do pójścia naprzód z nim, z Jayem-Z - powiedziała przed kamerą.
Adwokat kobiety, Tony Buzbee, zaprzeczył, jakoby wywierał na nią presję, by złożyła fałszywy pozew. Kobieta w oświadczeniu podtrzymała swoje roszczenia, ale wycofała pozew z obawy przed zastraszaniem ze strony fanów Jaya-Z.
Z kolei adwokat Jaya-Z, Alex Spiro, stwierdził, że jego klient nigdy nie spotkał się z oskarżycielką. Podkreślił, że nagranie jest dowodem na niewinność rapera, a kobieta "dobrowolnie spotkała się z detektywami" i przyznała, że Jay-Z nie był jej oprawcą. Na dniach najpewniej dowiemy się, jak dalej potoczyła się sytuacja.