Żona Jana A.P. Kaczmarka przerwała milczenie. "Koszty, których pokryć nie z ma z czego"
Znany kompozytor i laureat Oscara, Jan A.P. Kaczmarek, zmarł w maju tego roku. Teraz, po kilku miesiącach od śmierci, jego żona zabrała głos. W ostatnim wywiadzie wyznała, jak wyglądały ostatnie dni jej męża.
21.08.2024 09:15
Jan A.P. Kaczmarek, laureat Oscara za muzykę do filmu "Marzyciel", zmarł 21 maja 2024 roku. Kompozytor od dłuższego czasu zmagał się z ciężką chorobą, znaną jako zanik wieloukładowy (MSA). W ostatnich chwilach towarzyszyła mu jego żona, Aleksandra Twardowska-Kaczmarek, która otaczała go miłością i wsparciem. Uroczystości pogrzebowe odbyły się w Krakowie, gdzie licznie przybyli bliscy i przyjaciele artysty, by oddać hołd jego dziedzictwu i wkładowi w świat muzyki filmowej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Żona Jana A.P. Kaczmarka o chorobie męża
Aleksandra Twardowska-Kaczmarek opowiedziała o ostatnich dniach męża ze swojej perspektywy na łamach "Wysokich Obcasów". Choroba kompozytora stanowiła dla niej ogromne wyzwanie, wobec którego nie otrzymała jednak należytego wsparcia. Padła ofiarą hejtu - wiele osób zaczęło krytykować ją w świetle popularności męża. Wyznała, że zmierzyła się z ostracyzmem.
Choroba męża zredukowała mnie do osoby, która 24 godziny na dobę zajmuje się opieką. Która biega od specjalisty do specjalisty, a gdy zamykają się jedne drzwi, próbuje wyważyć drugie. Która walczy o przetrwanie z dnia na dzień, bo choroba generuje koszty, których pokryć nie z ma z czego. Przejście takiej drogi powinno przynajmniej wzbudzać szacunek, chociażby zrozumienie, a tymczasem mierzyłam się z ogromnym ostracyzmem, ocenianiem mnie przez pryzmat znanego męża, rozliczaniem z każdej prośby o pomoc - przekazała.
Żona Kaczmarka: "Często czuję się jak więzień"
W tej samej rozmowie żona Kaczmarka powiedziała też o tym, jak wygląda jej rzeczywistość po śmierci męża. Zafrapowana przyznała, że niejednokrotnie czuje się jak "więzień" przez związane z tym smutnym wydarzeniem podsumowywanie rachunków.
Opieka nad tak chorą osobą to nieustanne liczenie, nie tylko wydatków, bo koszty wciąż rosną, ale też skrupulatne zbieranie danych i rachunków, a co za tym idzie, kolejne godziny spędzone na upokarzających wyjaśnieniach w urzędzie skarbowym. Często czuję się jak więzień bez prawa do przepustki. Skazaniec z listą zadań wielokrotnie go przerastających - czytamy.