NewsyZagrał "Kilera" u boku Stuhra. "To był najpiękniejszy czas w moim życiu"

Zagrał "Kilera" u boku Stuhra. "To był najpiękniejszy czas w moim życiu"

Pazura wspomina czasy "Kilera"
Pazura wspomina czasy "Kilera"
Źródło zdjęć: © KAPiF

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Cezary Pazura zagrał w "Kilerze" u boku Jerzego Stuhra. Zmarły aktor zagrał tam komisarza Rybę. Cezary w rozmowie z Jastrząb Post wyznał, jak wspomina ten czas.

"Kiler" w reżyserii Juliusza Machulskiego miał premierę 17 listopada 1997 roku. Pazura miał wówczas 35 lat. Był aktorem, który czuł, że wiele jeszcze musi się nauczyć. Wiedzę i doświadczenie czerpał od starszych kolegów z planu. Do tego grona należał m.in. Jerzy Stuhr.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Cezary Pazura wspomina czasy "Kilera"

Młody wówczas aktor zagrał fenomenalną główną rolę Jerzego Kilera. Obsada produkcji była wręcz wybitna - wystąpili tam także Janusz Rewiński, Katarzyna Figura, Jan Englert czy Krzysztof Kiersznowski. Jak Cezary wspomina ten czas?

To był najpiękniejszy czas w moim życiu. Nie wiem czy pana profesora też, ale zrobiliśmy unikatowy film, który jest uwielbiany przez widzów do dziś, to było coś niesamowitego. 

W dalszej części rozmowy Cezary w szczegółach opowiedział o ty, jak zapamiętał zmarłego Stuhra. Aktor miał wyjątkowy dar.

Uwielbiałem jego dygresje, powiedzonka, spostrzeżenia - był doskonałym obserwatorem. Każdy wybitny aktor, którego spotkałem, jest świetnym obserwatorem życia. (...) Jerzy Stuhr taki był, był niesamowicie plastyczny, a jednocześnie był zawsze sobą. Potrafił zbudować siebie w każdej roli. Myśmy wszyscy wiedzieli, że to jest Stuhr, ale wierzyliśmy w każdą jego postać, którą budował scena po scenie, dialog po dialogu.

Czy Cezary otrzymał jakąś radę od Stuhra? 

Pazura zdradził również, że Stuhr nigdy nie miał ani potrzeby, ani śmiałości by udzielać rad i pouczać. Zawsze w pracy pozostawał profesjonalistą.

On nie był taki chętny, żeby zwracać uwagę. To mi się podobało, że on nie wtrącał się w obowiązki reżysera. (...) Zawsze proponował coś w scenie, albo słuchał, co ja mam do zaproponowania, ale nie nauczał i nie reżyserował. Obserwując go dopiero kombinowałem, co mogę sobie wybrać z tego, co on robi, na przyszłość - co mogę wrzucić do swojego plecaka. 

Cezary Pazura wyjawił nam także, kto był jego inspiracją w początkowej fazie kariery.

Pierwszy etap każdego aktora to nie jest kreacja, to jest małpowanie. Ja przez to małpowanie przechodziłem długie lata, zbierałem od każdego - od Stuhra, od Gajosa, od Bińczyckiego, od Nowickiego. Ja sobie to chowałem, żeby wreszcie narodził się z tego Pazura, zbudowany z doświadczenia i obserwacji. Nie ma innej metody aktorskiej. 
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także