TYLKO U NAS. Marcin Miller o swoich problemach z kręgosłupem. "Wyłem z bólu"
Marcin Miller od wielu miesięcy boryka się z problemami zdrowotnymi. Lider zespołu "Boys" cierpi na bardzo silne bóle pleców. Te uniemożliwiają mu wykonywanie niektórych aktywności, a także stwarzają dyskomfort na scenie. Mimo to muzyk się nie poddaje i z optymizmem patrzy w przyszłość. W rozmowie z naszą redakcją opowiedział o swojej codzienności. - Pewne rzeczy się dla mnie skończyły - wyznał.
Marcin Miller to niekwestionowana gwiazda muzyki disco polo. Artysta od dekad występuje na największych scenach festiwalowych w kraju i do dziś porywa tłumy. W ostatnich latach jego koncerty nie są już jednak aż tak żywiołowe i pełne tańca jak kiedyś. Wszystko za sprawą wspomnianych problemów z plecami, które utrudniają mu codzienność.
Marcin Miller o swoich problemach z kręgosłupem. Musi codziennie ćwiczyć
Muzyk od wielu miesięcy dzieli się z fanami swoim stanem zdrowia. Już w 2024 roku dodawał nagrania i zdjęcia, na których widać było, że najprostsze czynności sprawiały mu ból. Pokazywał również swoje wizyty w szpitalu, informując na bieżąco, jak rozwija się jego sytuacja zdrowotna. Mimo kłopotów Miller cały czas występuje, dając uciechę fanom. W sobotę pojawił się na Roztańczonym PGE Narodowym. W rozmowie z Karoliną Motylewską opowiedział, jak na ten moment wygląda sprawa z jego kontuzją pleców. Zdradził, że sporo musi ćwiczyć, aby być w dobrej formie.
Codziennie wykonuję ćwiczenia. Rano wstaję, robię takie 20 minut, rozluźniające, wzmacniające mięśnie głębokie kręgosłupa. Raz w tygodniu chodzę do fizjoterapeuty i raz w miesiącu chodzę do osteopaty w Warszawie — zdradził Miller.
Marcin Miller o codziennych ograniczeniach i walce z bólem. "Na łokciach musiałem chodzić do łazienki"
Miller podkreśla, że dziś czuje się zdecydowanie lepiej niż kilka miesięcy temu. W najtrudniejszym okresie nie mógł w ogóle chodzić, a problemem było położenie nóg na łóżku. Dziś dalej nie może wykonywać pewnych czynności, które kiedyś sprawiały mu przyjemność. Konkretnie chodzi o bieganie czy grę w piłkę nożną.
Pewne rzeczy się dla mnie skończyły, muszę to zrozumieć. Nie będę biegał szybko, nie zagram w piłkę, nie podniosę takich zrywów. Czasami jest tak, że nawet na scenie, coś chwyci. No i tak z 10 sekund muszę odstać swoje, żeby to wszystko puściło. To takie strzały na kręgosłup. Ale inni mają gorzej i żyją. Tak więc gorzej było, na łokciach musiałem na przykład iść do łazienki, bo nie mogłem stać. To było najgorzej. Przyjaciel do mnie przyjechał, bo nie wierzył, a ja nie mogłem nóg położyć na kanapę i on mi pomagał. Wyłem z bólu. On się rozpłakał i powiedział, słuchaj Marcin, ja jadę do domu, bo nie mogę na to patrzeć. Tak więc naprawdę, to jest ból — dodał muzyk.