TAKA wpadka w "Pytaniu na śniadanie". Zareagował tylko Robert Stockinger
Podczas niedzielnego wydania "Pytania na śniadanie" doszło do nieoczekiwanego incydentu. Wpadka miała miejsce podczas rozmowy na temat psów, które również pojawiły się w studiu. Nagle Robert Stockinger musiał ratować sytuację.
W niedzielny poranek widzowie standardowo mogli obejrzeć "Pytanie na śniadanie". Program tego dnia poprowadzili Krystyna Sokołowska i Robert Stockinger. Jeden z tematów dotyczył psów, które wraz z popularnymi właścicielami pojawili się na kanapie śniadaniówki TVP. Nikt nie mógł się spodziewać tego, co stanie się podczas rozmowy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Blanka Lipińska o Klaudii Halejcio i aferze w samolocie. "Nie masz obowiązku dać się sterroryzować"
Wpadka w "Pytaniu na śniadanie". Tego nikt się nie spodziewał.
Programy na żywo rządzą się swoimi prawami. Zdarza się, że dochodzi w nich do nieoczekiwanych sytuacji i tak też było w niedzielnym wydaniu "Pytania na śniadanie". Podczas rozmowy na temat spacerów z psami w studiu pojawił się mecenas Kaszewiak, Renata Dancewicz oraz pracująca w schronisku Dorota Pawlicka. Goście przybyli do studia ze swoimi pupilami i po chwili rozmowy doszło do nieoczekiwanego incydentu. Jeden z psów załatwił swoją potrzebę na kanapę.
Reakcja Roberta Stockingera. Jako jedyny ruszył ratować sytuację
Robert Stockinger, gdy tylko doszło do wpadki na wizji, jako jedyny zachował zimną krew i szybko próbował uratować sytuację. Dziennikarz poprosił o mopa i szmatę, po czym wytarł plamę ręcznikami jednorazowymi. Całe zdarzenie skomentował później w mediach społecznościowych, podkreślając, że takie sytuacje to kwintesencja telewizji na żywo.
Kwintesencja programu "na żywo". Gość oddaje mocz, wycieramy, kontynuujemy rozmowę i oddajemy głos do kuchni, a za chwilę prognoza pogody. Zostańcie z nami — napisał Stockinger.