Dziwny telefon w "Szkle kontaktowym". Prowadzący nie wiedzieli, co powiedzieć
W niedzielnym wydaniu "Szkła kontaktowego" do studia dodzwonił się widz, który przekazał na antenie dość niepokojący komunikat. Chwilę później, ku zaskoczeniu prowadzących, przerwał połączenie i się rozłączył. – Szkoda, bo myśleliśmy, że żart będzie kontynuowany – powiedział Tomasz Jachimek.
Widzowie "Szkła kontaktowego" mają możliwość zadzwonienia do studia programu, by podzielić się z prowadzącymi swoimi przemyśleniami na omawiane tematy. W niedzielnym wydaniu "Szkła..." Tomasz Jachimek i Katarzyna Kwiatkowska podsumowali najważniejsze wydarzenia tygodnia ze świata polityki, w tym pierwsze weto prezydenta Karola Nawrockiego. W pewnym momencie do studia dodzwonił się pan Aleksander z Kluczborka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
TYLKO U NAS: Piotr Kraśko skomentował spotkanie Donalda Trumpa z Wołodymyrem Zełenskim
Dziwny telefon od widza w "Szkle kontaktowym". "Ścigają mnie"
Widz "Szkła kontaktowego" przywitał się z prowadzącymi słowami: "Dzień dobry. Szczęść Boże", czym ich zaskoczył. Tomasz Jachimek zapytał:
Czy aby na pewno dodzwonił się pan do stacji, do której chciał? Słuchamy, słuchamy, póki jesteśmy [na linii].
Pan Aleksander z Kluczborka następnie pozdrowił widzów "Szkła kontaktowego", po czym dodał:
Chciałem powiedzieć, że ścigają mnie organizacje pisowskie.
Tomasz Jachimek próbował się dowiedzieć, co nabroił mężczyzna dzwoniący do studia, ale się nie dowiedział, bo pan Aleksander zaczął się śmiać i przerwał połączenie. Prowadzący "Szkło kontaktowe" podsumował zachowanie mężczyzny słowami:
Pan zrobił żart, pan się rozłączył. Szkoda, bo myśleliśmy, że żart będzie kontynuowany.
Katarzyna Kwiatkowska za to nazwała mężczyznę "znikającym panem Aleksandrem".