Śmierć Artura Skalskiego. Tomasz Ciachorowski w mocnych słowach o ostatniej scenie, jaką zagrał w "M jak miłość": "Łzy same ciekły po policzkach"
Artur Skalski w serialu M jak miłość miał na sumieniu wszelkie łajdactwa: był w więzieniu, areszcie, zakładzie psychiatrycznym. W końcu trzeba było tę sytuację rozwiązać, by nie rozciągać jej w nieskończoność. Artur miał pojawić się w serialu dosłownie na chwilę, a pozostał w nim, ku zaskoczeniu samego aktora, na tak długo.
30.09.2019 20:41
Na pewno jednak będzie tęsknił. Może nie za Arturem, ale za przyjaciółmi z ekipy. Aktor ma na myśli przede wszystkim Adriannę Kalską. Z którą grywał najtrudniejsze sceny – od tych miłosnych po te, w których groził jej śmiercią. Grał wtedy tak realistycznie, że Kalska wręcz się go bała.
Świetnie wspomina też czas spędzony na planie z serialowym rywalem Mikołajem Roznerskim i Małgorzatą Pieczyńską. Ciachorowski podkreślił, że w M jak miłość mógł grać nie tylko w skomplikowanych psychologicznych scenach, ale i takich, które były dla niego wyzwaniem: w pościgach czy scenach kaskaderskich.
Ostatnia scena M jak miłość, w której widzowie zobaczą Artura jest makabryczna (zobaczymy ją już 8 października). Także dlatego, że Tomasz sam w niej brał udział – nie używano żadnego manekina. Nigdy wcześniej nie grał umierania. W tej ostatniej scenie Olek Chodakowski (Maurycy Popiel) zakopuje martwe ciało Skalskiego nocą w lesie.