Seba z "Hotelu Paradise" zbierał na leczenie, a teraz imprezuje w Zakopanem. Internauci nie zostawili na nim suchej nitki
Hotel Paradise to program, który błyskawicznie zdobył sympatię widzów. Nie brakowało uczestników, którzy chcieliby wyjechać na rajską wyspę w poszukiwaniu przygody i miłości, oraz widzów, którzy chcą śledzić ich perypetie. Już po zakończeniu pierwszej edycji było wiadomo, że wystartują kolejne.
21.04.2021 | aktual.: 21.04.2021 13:48
Produkcja szybko zabrała się od pracy i widzowie już w lutym mogli poznać uczestników trzeciej odsłony programu. Tym razem jednak ekipa zamiast na Bali zameldowała się na Zanzibarze. Nie zmieniło się jednak to, że udział w show mogą brać jedynie single i przez czas trwania programu dobierają się oni w pary, które dzielą ze sobą nie tylko hotelowy pokój, ale także łóżko.
Jednym z uczestników, który zgłosił się do programu, był Sebastian Tokarski, nazywany przez fanów Sebą. Jakiś czas temu na planie show doszło do poważnego wypadku, w wyniku którego młody mężczyzna mocno ucierpiał.
Sebastian Tokarski baluje w Zakopanem, a fani nie szczędzą przykrych uwag
Podczas jednej z imprez, która odbyła się na wyspie na początku marca, Seba przewrócił się, uderzając głową w posadzkę. Stracił przytomność i szybko został przewieziony do szpitala. Niestety okazało się, że wybił sobie bark i musi zakończyć swoją przygodę z programem. Natychmiast wrócił do Polski, by poddać się leczeniu.
W powrocie do zdrowia miała mu pomóc żmudna i bardzo kosztowna rehabilitacja. Jedna z koleżanek z programu, Basia Pędlowska, założyła wirtualną zbiórkę pieniędzy na ten cel.
Z ostatnich publikacji, jakie Seba zamieścił na Instagramie, można wnioskować, że wrócił do zdrowia szybciej, niż zakładał. Pozwoliło mu to na wypad z przyjaciółmi do Zakopanego. W relacji pochwalił się spacerem po Krupówkach. Niestety nie spodobało się to fanom, którzy dosyć ostro zareagowali na jego wakacje. Ostatnie zdjęcie i podpis pod nim również nie przysporzył mu sympatii:
Fani poczuli się dotknięci opisem, a osoby, które wpłacały pieniądze na zbiórkę, nie były zachwycone tym, co przeczytały:
Niestety takich komentarzy pojawia się coraz więcej. Sebastian nie odpowiedział na razie na żaden z nich.