Sandra Kubicka o traumatycznym porodzie. "Miałam pięć ataków paniki, pamiętam zakrwawiony fotel"
Sandra Kubicka niespełna dwa tygodnie temu urodziła syna. Fakt narodzin Leonarda utrzymywała w tajemnicy z uwagi na zły stan dziecka i własną kiepską kondycję psychiczną. Teraz postanowiła otworzyć się przed obserwatorami.
28.05.2024 | aktual.: 28.05.2024 13:22
Sandra Kubicka w ubiegłym tygodniu opublikowała niepokojące oświadczenie, w którym przekazała, że przechodzi trudny czas. Dołączyła do niego czarno-białą fotografię i obiecała, że już niebawem wszystko wyjaśni. Jak się później okazało, celebrytka miała problemy z urodzeniem dziecka, a jej syn po przyjściu na świat trafił do inkubatora.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sandra Kubicka otworzyła się na temat porodu
Na swoim Instagramie opublikowała serię nagrań, w których opowiedziała o tym, co w jej życiu działo się w ostatnich dniach.
Mam takie zalecenia od pani psycholog, aby spróbować żyć normalnie i wrócić do tego wszystkiego, żeby mówić i żeby nie wypierać. Z tamtej nocy obecnie niewiele pamiętam, bo chyba bym nie chciała pamiętać. O samym porodzie chyba wam nie powiem nigdy, bo to jest dla mnie traumatyczne doświadczenie. Będę musiała to przerobić u psychologa, który zajmuje się tematami wcześniaków i nagłych porodów. Obecnie rozmawiam z panią psycholog ze szpitala, muszę naprawdę pochwalić ten szpital.
Sandra Kubicka o atakach paniki i traumie
W dalszej części nagrania poinformowała, że Leoś leży na oddziale intensywnej opieki i wyraziła wdzięczność, że może być przy nim w tym trudnym czasie. Dotychczas była tam dzień i noc.
Trochę już tam ześwirowałam, myślałam że wrócę do domu i wykąpię się i będzie mi lepiej, ale wcale nie jest lepiej. Zaraz się zbieram i jadę do Leosia. [...] Dzisiaj Leoś ma muzykoterapię - tłumaczyła dalej.
Ujawniła też, że trudno jest jej sobie poradzić z tak traumatycznymi przejściami.
Od momentu wyjścia ze szpitala do domu miałam pięć ataków paniki, bo nawet jak zobaczyłam samochód, to zaczynałam wyć, bo ostatni raz samochód widziałam, jak tam jechaliśmy i był zakrwawiony fotel. Później windę pamiętam, winda to samo. Po prostu stałam i krzyczałam w tej windzie.
Na koniec podsumowała, że musi wrócić do rzeczywistości i zająć się swoimi obowiązkami i zapewniła, że stan Leosia jest już stabilny.