Radosław Pazura cudem uniknął śmierci. Po tragicznym wypadku zbliżył się do Boga
Radosław Pazura od ponad 20 lat jest blisko Boga. Nawrócił się po wypadku samochodowym, z którego cudem uszedł z życiem. "Wcześniej żyłem iluzją życia" – podsumował aktor.
14.10.2024 06:30
24 stycznia 2003 roku na zawsze zmienił życie Radosława Pazury. Tego dnia aktor został ranny w wypadku samochodowym, do którego doszło koło Ostródy. Brat Cezarego Pazury przeżył zderzenie z drugim samochodem, mniej szczęścia miał Waldemar Goszcz z serialu "Adam i Ewa", który zginął na miejscu. Pazura, ale też inny pasażer feralnej przejażdżki, czyli producent muzyczny Filip Siejka, po wypadku się nawrócił i dziś z dumą opowiada w wywiadach o swojej wierze do Boga. Wsparł też wiele akcji społecznych Instytutu im. ks. Piotra Skargi, m.in. "Nie wstydzę się Jezusa" czy "Polska zawsze wierna!" oraz był ambasadorem Światowych Dni Młodzieży w Krakowie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Radosław Pazura się nawrócił. Wszystko zmienił wypadek
Radosław Pazura wyjawił w jednym z wywiadów, że feralnego dnia miał jechać z Juraty do Warszawy pociągiem, ale zmienił plany i zabrał się samochodem ze znajomymi, bo chciał szybciej wrócić do domu. Tam czekała na niego Dorota Chotecka. W wywiadzie dla "Vivy!" powiedział:
Jak patrzę na to z perspektywy, mam przejmujące odczucie, że opatrzność nade mną czuwała. Po wypadku jestem w lepszej kondycji niż przed.
Radosław Pazura po wypadku przez 10 dni przebywał w śpiączce farmakologicznej. W jego ratowanie zaangażowała się m.in. rodzina, przyjaciele i znajomi, którzy oddawali krew potrzebną aktorowi. Pazura dzięki szybkiej interwencji lekarzy dziś może chodzić – skończyło się na tym, że przez kilka miesięcy po całym zdarzeniu poruszał się o lasce. W wywiadzie dla Plejady powiedział:
Po wypadku groziło mi kalectwo. Lekarze nie wykluczali, że do końca życia będę na wózku inwalidzkim. Gdyby nie to, że tuż po przywiezieniu mnie do szpitala zapadła decyzja o szybkiej operacji, to dziś pewnie nie chodziłbym o własnych siłach. (...) Rzeczywiście ułamki sekund decydowały o moim życiu. To mną wstrząsnęło!
Radosław Pazura często podkreśla, że wypadek zmienił jego dotychczasowe podejście do życia. Świadomość, że cudem uniknął nie tylko śmierci, ale też kalectwa, wpłynęła na odnowienie relacji z Bogiem. W rozmowie z Gazetą.pl spomniał:
Dzielę swoje życie na dwie części: przed i po wypadku. Można powiedzieć, że narodziłem się na nowo, nawróciłem się. Wcześniej żyłem iluzją życia. Po wypadku odnalazłem nowy sens w relacji z Bogiem.
Aktor kilka lat wcześniej w rozmowie z redakcją agencji Newseria wrócił wspomnieniami do okresu wypadku. Przypomniał, że od czasu kraksy szuka ukojenia w codziennej modlitwie, która zbliża go do Boga. Radosław Pazura powiedział:
Teraz wierzę, że Bóg mnie przemienia i wspiera moje codzienne życie, dlatego często się do niego zwracam. Ja to nazywam modlitwą. (...) Powierzam moje sprawy wyższej instancji – dla mnie to jest Bóg i Jezus Chrystus. Od ładnych nastu lat tak robię i jeszcze się nie zawiodłem.
Radosław Pazura dostrzega wpływ Boga na swoje codzienne sprawy, także zawodowe. W cytowanej rozmowie wskazał:
Dzięki temu, że jestem otwarty na Boga, wiem, którą drogą powinienem iść, co powinienem w sobie eliminować, a na co się otwierać i jak produkować dobro. Tak też to robię w swoim zawodzie i w różnych sytuacjach. Często popełniam błędy, które mnie budują. Wierzę, że dzięki modlitwie każdą swoją pracę wykonam rzetelnie oraz że to będzie miało sens, wymiar i określoną wartość.
Dorota Chotecka też nawróciła się po wypadku Radosława Pazury. "Inaczej wszystko odbieram"
Mocno wierzący jest nie tylko Radosław Pazura, ale także jego żona, Dorota Chotecka. Para przez 13 lat żyła bez ślubu i dopiero po wypadku aktora sformalizowała swój związek. Chotecka równie otwarcie mówi w wywiadach o tym, jak zdarzenia z 2003 roku wpłynęły na jej wiarę. W wywiadzie dla Plejady powiedziała:
Zaczęłam zadawać sobie mnóstwo pytań i zastanawiać się nad naszym życiem. Nie rozumiałam, dlaczego nas to spotkało. Pomógł mi w tym [nawróceniu] Radek. Dzielił się ze mną swoją mądrością, a mnie to wewnętrznie rozwijało. Od tego momentu inaczej wszystko odbieram. Mam wrażenie, że przeszłam wtedy przyspieszoną psychoterapię. Nie było to łatwe, ale dzięki temu wiem, co naprawdę jest w życiu ważne.
"Wydaje mi się, że w ogóle wiara jest łaską. Trudno mi to wytłumaczyć. To się albo czuje, albo nie. Każdy ma inaczej, każdy ma swoją duchowość. My w związku z naszą wiarą nosimy w sobie wielkie szczęście i dlatego nazywamy to łaską. (...) Staramy się tym nie epatować. Radek po wypadku mówił o swoim nawróceniu, bo było mu to wtedy potrzebne. Ja patrzyłam na to z boku i nie wiedziałam, czy dobrze, że tak robi, czy nie. Uważam, że wiara to bardzo intymna sprawa. Nie chciałabym, żeby ktoś pomyślał, że chcemy komuś coś narzucić w tej kwestii. Niech każdy decyduje za siebie" – podsumowała.