Nie żyje znany trener fitness. Jego historią żyła cała Polska. Miał tylko 40 lat
Portal Interia potwierdził śmierć trenera fitness, którego historią swego czasu żyła cała Polska. Mężczyzna w 2018 roku został zatrzymany i uwięziony w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Sąd w Abu Zabi skazał go na dożywocie.
Artur Ligęska nie żyje
Artur Ligęska nie żyje, informacje podał portal Interia, powołując się na bliskie otoczenie trenera. Mężczyzna, który przez 13 miesięcy przebywał w więzieniu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, a jego historią żyła cała Polska, miał zaledwie 40 lat. Nie podano przyczyny jego śmierci do wiadomości publicznej. Jego ciało znaleziono w jednym z mieszkań w Amsterdamie.
Kim był Artur Ligęska?
O Arturze Ligęsce zrobiło się głośno w kwietniu 2018 roku, gdy został zatrzymany w Zjednoczonych Emiratach Arabskich oraz oskarżony o posiadanie i zażywanie metaamfetaminy. W styczniu 2019 roku został skazany przez sąd w Abu Zabi na dożywocie. Ligęska i jego bliscy cały czas podkreślali, że nie było dowodów na jego winę.
Jestem od siedmiu miesięcy w więzieniu, a ostatnie dwa trzymają mnie w izolatce w więzieniu w Al-Sadr, na pustyni w Abu Dhabi, bez łóżka, bez materaca, bez prysznica, odizolowany całkowicie od świata. Od pierwszego dnia aresztu notorycznie odmawiane są ważne dla mojego zdrowia leki, rozprawy w sądzie nie odbywają się pomimo planowanych terminów - mówił na jednym z nagrań, opublikowanym w sieci z apelem o pomoc trener.
Na ostatnim posiedzeniu sądu obrońca Polaka argumentował, że śledczy nie mają absolutnie żadnego dowodu na stawiane jego klientowi zarzuty, a raport policyjny potwierdził całkowity brak dowodów na popełnienie rzekomego przestępstwa.
Z więzienia Ligęska wyszedł w maju 2019 roku, dzięki bezpośredniej interwencji następcy tronu emiratu Abu Zabi, szejka Muhammada ibn Zajeda an-Nahajana. To on apelował o umożliwienie Polakowi powrotu do domu.
W jego uwolnienie zaangażowani byli m.in. europosłanka KO Elżbieta Łukacijewska, która wysłała pismo m.in. do prezydenta, premiera i ministra sprawiedliwości ZEA oraz ówczesny minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz.
Wyszedłem z tego piekła niesamowicie silny - mówił Ligęska w październiku 2019 roku w rozmowie z Onetem.
Po powrocie do Polski Ligęska był gościem Agnieszki Gozdyry w programie Skandaliści w Polsat News. Podkreślał, że do więzienia trafił przez chorą miłość syna szejka.
Pracowałem jako trener i wspierałem jeden z projektów fitnessowych dużej spółki w Abu Zabi. Na jednej z imprez zostaliśmy sobie przedstawieni tzn. ja jako Polak trener personalny i ten ktoś, kto później okazał się synem jednego z najpotężniejszych ludzi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Nie było żadnej relacji seksualnej między nami, rozmawialiśmy, to był bardzo inteligentny człowiek, ja od razu wyłożyłem karty na stół, mówię: ja przyjechałem tu zarobić na długi, powiedział, że może mi momentalnie spłacić długi, chciał mnie od siebie uzależnić - opowiadał - Przeżyłem cudem i cudem jestem dziś w tym studiu.
Wspominał, że był torturowany, nie dawano mu leków, nie pozwalano się myć. Zapowiadał walkę o odszkodowanie. Niestety media przekazały wiadomość o śmierci Artura Ligęski.