Jarosław Bieniuk przerywa milczenie. Udzielił wywiadu w Dzień Dobry TVN: "Tak, spotkaliśmy się tej nocy". Co jeszcze powiedział?
Jarosław Bieniuk został zatrzymany 16 kwietnia tuż po tym, jak rzekoma ofiara – Sylwia S. Cassandra – oskarżyła go o gwałt ze szczególnym okrucieństwem. Były piłkarz, po opuszczeniu aresztu, wydał oświadczenie, w którym przekonywał o swojej niewinności.
Chociaż początkowo unikał komentowania afery w mediach, w piątek Jarosław Bieniuk w Dzień Dobry TVN postanowił przedstawić swoją wersję zdarzeń. Były piłkarz Lechii Gdańsk przyznał, że w momencie, w którym dowiedział się o zaistniałej sytuacji, sam zgłosił się na policję:
Od początku jestem nastawiony na współpracę z policją i prokuraturą. To mi zależy na jak najszybszym wyjaśnieniu tej sprawy. Mam nadzieję, że w krótkim czasie wszystko się wyjaśni i wtedy ta sprawa nabierze innego światła – podkreślił Bieniuk w rozmowie z Mateuszem Hładkim.
Skąd Bieniuk dowiedział się, że jest podejrzanym w sprawie rzekomego gwałtu?
O tym jak się dowiedziałem, ze względu na postępowanie, nie mogę tego w tej chwili powiedzieć. (...) Od początku chciałem tę sytuację wyjaśnić i niestety zostałem zatrzymany na 48 godzin. Wydaje mi się, że to pozwoliło wyjaśnić sytuację na tyle, że wróciłem po tych dwóch dniach do domu i prokuratura nie postawia mi najcięższego zarzutu.
Czy Jarosław Bieniuk spotkał się z Sylwią S.?
39-latek usłyszał zarzut udostępnienia substancji psychoaktywnych, jednak również w tym przypadku nie przyznał się do winy. Co więc wydarzyło się feralnej nocy z 12 na 13 kwietnia?
Ze względu na postępujące śledztwo, dzisiaj na pewno nie mogę na to pytanie odpowiedzieć, ale mam nadzieję, że w najbliższym czasie będę mógł tą sprawę już wyjaśnić.
Bieniuk nie zaprzeczył, że spotkał się z Sylwią S. Cassandrą, która oskarżyła go o gwałt. Zwłaszcza, że znali się wcześniej – ich pierwsze wspólne zdjęcia pojawiły się w internecie już w 2015 roku – i jak przyznał Jarosław, nie spodziewał się po niej takich oskarżeń:
Tak, spotkaliśmy się tej nocy, ale zupełnie inaczej to wygląda niż jak przedstawia ta kobieta. Czekam na szybkie zakończenie postępowania w prokuraturze. Wtedy będę mógł naprawdę więcej powiedzieć.
Były partner Anny Przybylskiej przyznał też, że sposób w jaki przedstawiają go niektóre media, jest koszmarny:
Chyba każdy kto mnie zna, wie, że nie jestem osobą agresywną i brutalną. Ten obraz, który rzeczywiście sam o sobie czytam jest koszmarny, ale myślę że każdy kto orientuje się jak działa rynek mediów, zdaje sobie sprawę z tego, że na to co piszą w prasie brukowej, trzeba na to brać poprawkę. To jest jakiś koszmar i mam nadzieję, że to się jak najszybciej skończy.
Śledzicie tę sprawę?