Edyta Górniak podzieliła się wzruszającym wpisem o śmierci bliskiej osoby, a fani... Nie zostawili na niej SUCHEJ NITKI
Związki gwiazd z ich menadżerami bywają różne - jedne pozostają na polu czysto zawodowym, inne przeradzają się w miłość, jeszcze inne w szczerą, bezpretensjonalną przyjaźń. Dla Edyty Górniak takim przyjacielem, mentorem i nauczycielem był Wiktor Kubiak - to on dopingował ją w 1994 roku w Dublinie, gdzie wyśpiewała Polsce drugie miejsce na Eurowizji.
Pierwszy menadżer diwy zmarł niespodziewanie w 2013 roku i złamał jej serce swoim odejściem. Dziś, w rocznicę jego śmierci, Edyta podzieliła się poruszającym wpisem, w którym wyraża swoją wdzięczność i miłość do zmarłego przyjaciela:
Mój drogi Wiktorze. 4 lata temu straciłam jedno z moich skrzydeł, gdy niespodziewanie odszedłeś. To od ciebie, mojego pierwszego menadżera, nauczyłam się ciężkiej pracy i pasji do muzyki. Ty mnie tego nauczyłeś. Tęsknię za tobą tak bardzo! Zwłaszcza tutaj, w US, gdzie zabrałeś mnie po raz pierwszy gdy miałam tylko 19 lat. Byłeś pierwszym, który wypełnił moje serce marzeniami... ogromnymi marzeniami. Byłeś szalony, głośny, pełen pasji, miłości i troski. Jak widzisz, jestem wojowniczką i nie poddałam się. Staram się ze wszystkich sił, by cię nie zawieść. Bardzo cię kocham. Twoja Edyta - napisała gwiazda pod zdjęciem Wiktora
Niestety, fani artystki źle wyczuli moment na krytykowanie jej i nie zostawili na biednej Górniak suchej nitki:
- Zapomniała już Pani ojczystego języka, czy to jakaś nowa moda?
- Niestety, już zrezygnowałaś
Gdy któraś z użytkowniczek stanęła w obronie Edyty...
jak się mieszka w US to się pisze tak żeby przekaz był uniwersalny. Pani Edyta ma wielu znajomych angielskojęzycznych. Angielski w dzisiejszych czasach chyba nie jest niczym niesamowitym.
...została natychmiast spacyfikowana kolejnym nieprzyjemnym komentarzem:
Edyta ma również wielu polskich fanów. Wydaje mi się, że znacznie więcej niż anglojęzycznych znajomych
Internet to miejsce, w którym każdy może wyrazić swoje zdanie. Panuje tu wolność słowa, ale czasem, gdy nie ma się niczego miłego do napisania, najlepiej po prostu nie pisać nic.