Jarosław Kret domaga się od Beaty Tadli zwrotu sporej sumy. Byli partnerzy spotykają się w sądzie. Szczegóły sprawy zaskakują

Beata Tadla i Jarosław Kret

Beata Tadla i Jarosław Kret swego czasu byli jedną z piękniejszych par w show-biznesie. Dziennikarze razem pracowali dla TVP i wiedli szczęśliwe życie przez kilka lat. W pewnym momencie w ich codzienności pojawiło się sporo problemów. Zakochani zaczęli się od siebie oddalać, a zawirowania zawodowe zdecydowanie nie ułatwiały sprawy. Doszło do tego, że prezenter pogody poinformował w rozmowie z Faktem, że nie mieszkają już razem, a dziennikarka potwierdziła ich rozstanie w pierwszym odcinku Tańca z Gwiazdami, w którym brali udział razem.


Po tym, jak przestali być parą, każde z nich na nowo ułożyło sobie życie. Pogodynek ma być związany z jedną z uczestniczek programu MasterChef, Kariną Zuchorą. Beata natomiast wiedzie bardzo szczęśliwe życie u boku swojego męża. Ostatnio jednak trudna przeszłość dała o sobie znać. Dziennikarka i pogodynek spotykają się w sądzie. Chodzi o spore pieniądze.
Beata Tadla i Jarosław Kret walczą o pieniądze w sądzie
Beata Tadla i Jarosław Kret, będąc razem zamieszkali w luksusowym apartamencie. Po rozstaniu pogodynek wyprowadził się z mieszkania, które było kupione na kredyt. Teraz mężczyzna chce odzyskać pieniądze, które jak twierdził, inwestował przez kilka lat w spłatę raty. Jak informuje znajomy byłej pary w rozmowie z Super Expressem, umowę kredytową zawarła Beata.
To Beata kupiła ten dom. Wszystkie dokumenty były na nią. Kredyt również wzięła ona, bo Jarek nie miał zdolności kredytowej. A ponieważ zamieszkali tam razem, on dokładał się do kredytu. To chyba logiczne. Gdyby wspólnie wynajęli inne lokum, również płaciliby za nie oboje – zdradza znajomy tabloidowi.


Dziennikarka ma być podobno zszokowana zachowaniem byłego partnera, który usilnie chce odzyskać w sądzie swoje pieniądze. Przez kilka lat w końcu miał zapewniony dach nad głową.
A gdyby tak wynajmował mieszkanie, wyprowadził się, to jakim prawem miałby potem żądać od właściciela mieszkania zwrotu za wynajem? – pyta znajomy Tadli i Kreta.
Jak na razie sami zainteresowani nie komentują sprawy związanej z domem na warszawskim Wawrze. Wygląda na to, że trzeba czekać na rozstrzygnięcie ich sporu przez sąd.



Beata Tadla i Jarosław Kret znowu mają dobrą relację



Beata Tadla i Jarosław Kret - TeleKamery 2015

Beata Tadla i Jarosław Kret - Srebrne Jabłka 2016

Jak kobieta nazywa siebie psycholożką lub polityczką, to kolesiom odbija palma, ale pielęgniarz, stewart czy pogodynek, to już wszystko fajnie. Co za żałośni hipokryci.
Kret 2/3 domu płacił a ona ziemniaki kupowała i uważa że to po równo
To są pieniądze i zainwestował w mieszkanie więc chcę zwrotu,dziwne?
No dziwne, bo w takim razie niech jej odda za połowę kosztu wynajmu takiego mieszkania oraz za połowę rachunków. Skoro miałby odzyskać wszystkie „zainwestowane” pieniądze, to by oznaczało, że latami mieszkał totalnie za darmo, na jej koszt. Nadal widzisz coś dziwnego?
Ale wstyd. To ma być Gentlemen? Takich raczej w Polsce nie ma… Domagać się pieniędzy od byłej kobiety… Gdzie wasz męski honor, klasa i odrobina szacunku? Na miejscu Tadli wystawiła bym rachunek za współżycie, stracony czas oraz inne usługi typu sprzątanie czy gotowanie. Ale ponieważ sama, się narzucała a nie na odwrót, to takie są skutki w postępowaniu zdesperowanych i uległych kobiet.
a może żądać zwrotu prezentów,które jej dawał,jeżeli dawał-żenujący facet
dupek-chciał mieszać za darmo-teraz sobie przypomniał?
Miał swoje mieszkanie (kawalerkę na starym mieście), to po co mieszkał w Jej nowym domu? A jeśli się mieszka, to trzeba wspólnie ponosić koszty. Kredyty zostały do spłacenia po Jej stronie.
klasyka gatunku..wiele par tak funkcjonuje,ale kiedy się rozchodzą uczciwie rozliczają poniesione koszty,,,jak widać p.Tadla stosuje podwójne standardy…żal