Straszne wyznanie Ani Wyszkoni na temat walki z rakiem. Łzy cisną się do oczu
Ania Wyszkoni przeszła przez piekło i nie boi się o tym mówić. Należy do grona gwiazd, które strzegą swojego życia prywatnego, ale nie zawahała się w sprawie choroby - otwarcie mówiła fanom o swoim strachu, o leczeniu i postępach w walce z rakiem, który zaatakował niespodziewanie i gotów był zniszczyć wszystko, co zbudowała do tej pory. Wygrała tę potyczkę i udowodniła, że jest nie tylko piękną i uzdolnioną, ale również niesamowicie silną kobietą. W rozmowie z Galą wyznała, że choroba otworzyła jej oczy na wiele sposobów i była najtrudniejszą rzeczą, jaką zrobiła w życiu:
Gdy dowiadujesz się, że masz raka, twoje życie wywraca się do góry nogami. Szok, niedowierzanie, strach, co będzie dalej. Przepłakałam wiele nocy przed operacją. Miałam w głowie mnóstwo pytań. To było doświadczenie graniczne. Gdy wszystko wróciło do normy, pojawiła się euforia. Nagle chciałam tylko żyć, żyć i żyć. Rzuciłam się w wir pracy. Po pół roku pojawiły się chwile zwątpienia. Dopiero wtedy dotarło do mnie, co się stało. Nie bałam się skorzystać z pomocy psychologa. Lekarz uświadomił mi, że wahania nastrojów wywołane są zmianami hormonalnymi związanymi z usunięciem tarczycy - wyznała gwiazda.
Wyznała również jak choroba wpłynęła na jej związek z Maciejem Durczakiem, z którym od lat tworzy rodzinę:
Na pewno jesteśmy silniejsi. Nasz związek z Maćkiem nie jest usłany różami. Kochamy się, chociaż często mamy inne zdanie na różne tematy, więc nietrudno o kłótnię. Alr oboje wiemy, że miłość trzeba pielęgnować, bo tylko wtedy ma ona sens. Dzisiaj młodzi ludzie szybko się rozstają, wchodzą w kolejne relacje, powtarzają te same błędy. Nie wyobrażam sobie, że moglibyśmy zniszczyć nasze życie rodzinne nagłą zmianą wynikającą z jakiegoś widzimisię - wyjawiła gwiazda.
Pozostaje jedynie życzyć jej zdrowia i zazdrościć takiej miłości.