Wstrząsające wyznanie Moniki Miller. "Pluli mi w twarz, rzucali we mnie kamieniami"
Monika Miller mierzyła się z dużą presją ze względu na bycie wnuczką Leszka Millera, byłego premiera RP. W najnowszym wywiadzie opowiedziała o atakach ze strony osób, które nie lubiły jej dziadka. Najgorszy był dla niej okres szkoły, gdy rówieśnicy fizycznie się nad nią znęcali.
Monika Miller zdobyła rozgłos po tym, jak jej dziadek – były premier Leszek Miller – wrzucił jej zdjęcie na Twittera. Dziewczyna z tatuażami z miejsca zwróciła na siebie uwagę mediów, niedługo później pojawiła się na swoich pierwszych okładkach gazet, zaczęła chodzić na imprezy celebryckie i nawet zaliczyła udział w "Tańcu z gwiazdami", a w jednym z odcinków wyciągnęła swojego sławnego dziadka na parkiet. Od czasu debiutu w show-biznesie chętnie udziela wywiadów, w których opowiada głównie o swojej rodzinie, oryginalnym wyglądzie i problemach zdrowotnych. Nie inaczej było przy okazji spotkania z psycholożką Julią Izmalkową.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
Piotr Stramowski opowiadał nam o życiu w patchworkowej rodzinie. Obruszył się na jedno pytanie
Monika Miller dużo się nacierpiała przez swoje nazwisko. "Czułam presję"
Monika Miller w nowym odcinku podcastu "Matcha Talks Love First" przypomniała historię swojej rozpoznawalności w sieci. W pewnym momencie poruszyła temat ataków, z którymi się mierzy, odkąd funkcjonuje w mediach. Powiedziała:
Pamiętam, że od zawsze czułam presję ze strony rodziców, że muszę być najlepsza i robić to, to i to. Myślę, że to wynika z traumy pokoleniowej, mój ojciec też czuł bardzo dużą presję. Poza presją miałam trudno od przedszkola z rówieśnikami, ale też z nauczycielami. Głównie przez nazwisko...
Monika Miller przyznała prowadzącej podcast, że od dziecka dużo się nacierpiała z powodu swojego nazwiska. Kontynuując wątek nauczycieli ze szkoły, wskazała:
Zdarzali się nauczyciele, którzy mówili: "Skoro twój dziadek jest taki inteligentny, to ty musisz być najlepsza w klasie, więc oczekuję tego od ciebie. Musisz pokazać, że jesteś warta tego nazwiska!". Był też nauczyciel, który nie przepadał za moim dziadkiem i z tego powodu się na mnie wyżywał, był surowszy, odzywał się nieprzyjemnym tonem, a jak czegoś nie potrafiłam i potrzebowałam pomocy, to wszystko było pasywno-agresywnie.
ZOBACZ TEŻ: "Oszpeciłaś ciało rysunkami". Monika Miller po mistrzowsku odpowiedziała na złośliwy komentarz internautki
Monika Miller była prześladowana przez rówieśników. "Pluli mi na twarz"
Wnuczka Leszka Millera opisała też nieprzyjemności, których doświadczyła ze strony rówieśników w szkole. Ujawniła, że jako dziecko była prześladowana i bita, a koledzy i koleżanki z klasy znęcali się nad nią również psychicznie. Wyliczyła:
Nie chcę robić z siebie ofiary, ale zawsze byłam kozłem ofiarnym. (...) Najbardziej pamiętam przemoc fizyczną. Przywierali mnie do ziemi, pluli mi w twarz, rzucali we mnie kamieniami. Nikt mnie nie bronił, bo zawsze ich było dużo na raz. Były też dziwne, psychologiczne zagrywki – przychodziłam do klasy, wszystko było już okej, a nagle cała klasa zdecydowała jednego dnia, że nie rozmawiają ze mną i ignorują mnie od dzisiaj. Czemu? Nie wiem. Dzieciaki są czasem dziwne. Jako dziecko nie rozumiałam, co się dzieje i dlaczego, ale uważałam, że problem jest we mnie i to ze mną coś jest nie tak. Wtedy w życiu nie przyszłoby mi do głowy, że to chodzi o nazwisko.
Monika Miller nie miała wsparcia w rodzicach. "Czułam się nieważna"
Monika Miller wyjaśniła psycholożce, że gdy skarżyła się rodzicom na swój los, to wówczas często słyszała, że musi być twarda i że nie powinna jej obchodzić opinia innych. Nie mogła też liczyć na pomoc dziadka, bo Leszek Miller dużo pracował, przez co rzadko bywał w domu. Temat trudnego dzieciństwa podsumowała stwierdzeniem, że jako dziecko wyparła z siebie potrzebę czułości i często spędzała czas sama ze sobą. Potwierdziła też, że czuła się nieważna dla swoich rodziców:
Rodzice byli bardzo zaabsorbowani sobą, trochę jak magnesy. Dla mnie to było normalne, że jestem nieważna. Czułam się nieważna. (...) Jak miałam jakieś 10 czy 11 lat, to miałam problemy z agresją i kontrolowaniem emocji. Podczas kłótni z nimi powiedziałam: "Nienawidzę was!". Odpowiedzieli: "To dobrze, bo każde dziecko powinno nienawidzić rodziców". To było dla mnie stuprocentowo normalne...