"MENELEM byłem". Andrzej Rybiński nie miał dachu nad głową. Niesamowite, jak musiał kombinować
Andrzej Rybiński swojego czasu cieszył się ogromną popularnością na scenie. Niewiele osób wie jednak, co działo się za kulisami jego kariery. Muzyk nie miał nawet stałego mieszkania i musiał radzić sobie w niekonwencjonalny sposób.
20.07.2024 09:20
W PRL-u był prawdziwym gwiazdorem. Andrzej Rybiński, autor takich przebojów jak m.in. "Nie liczę godzin i lat", kilka dekad temu świętował sukcesy i cieszył się uznaniem w całej Polsce. Docenił go sam Czesław Niemen. Mało kto jednak pamięta obecnie, że piosenkarz borykał się ze sporymi problemami w czasach swojej największej popularności.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Andrzej Rybiński nie miał gdzie mieszkać
O wszystkim opowiedział w podcaście Złotej Sceny. Wprost wyznał, że po przeprowadzce do Warszawy nie miał stałego miejsca zamieszkania. Czuł, że powrót do domu byłby jednak nie na miejscu.
Nie wypadało wracać do rodzinnego domu, w związku z czym trzeba było zarabiać na życie, co wcale nie było takie proste. Przeprowadziłem się do Warszawy, chociaż to za mocno powiedziane. Pomieszkiwałem w Warszawie - oznajmił.
Z uwagi na to, że nie dachu nad głową, musiał radzić sobie w inny sposób. Znalazł sobie swoją własną, nietypową metodę:
Nie zawsze miałem gdzie mieszkać, ale wtedy wybudowali takie trzy duże wieżowce na ścianie wschodniej w Warszawie. Wchodziłem do windy nocą, zatrzymywałem się między piętrami i parę godzin można było przekimać.
Rybiński: "Menelem byłem"
Usłyszawszy historię Rybińskiego prowadząca nagle zwróciła uwagę na to, że gwiazdor zachowywał się kiedyś jak "menelek". W odpowiedzi nie zamierzał się nawet kłócić i przyznał jej rację. Podkreślił jednak, że musiał sobie jakoś radzić w tej ciężkiej sytuacji.
Menelem byłem. Ale trzeba było kombinować - rzucił.
ZOBACZ TEŻ: Mama Dody trafiła do szpitala. Przeszła operację