Meghan Markle i książę Harry są zasypywani prezentami! Nie wszystkie z nich mogą jednak zatrzymać
Rodziną królewską rządzą twarde zasady. Dzieci i wnuki królowej Elżbiety II muszą dostosować się do surowego protokołu królewskiego, który dyryguje całym ich życiem. Jak mają się ubierać, jak wyglądać na oficjalnych i mniej oficjalnych spotkaniach, jak się zachowywać, czego nie mówić, czego nie robić. Sprecyzowane reguły obowiązujące członków rodziny królewskiej dotyczą niemal każdego aspektu ich życia - rozstrzygają nawet takie kwestie, jak los prezentów.
Gdy Meghan Markle i książę Harry brali ślub prosili, by ich goście wpłacali datki na cele charytatywne, zamiast kupować prezenty. Z jednej strony był to piękny gest, z drugiej - chęć zaoszczędzenia pracy królewskich urzędników. Dlaczego? Prezenty, które dostałaby młoda para, na pewno nie należałyby do najtańszych. Wśród gości znajdowały się międzynarodowe gwiazdy, arystokracja, politycy. Wartość podarunków przekraczałaby tysiące funtów, a takich prezentów rodzinie królewskiej absolutnie przyjmować nie wolno.
To samo dotyczy prezentów, które książęca para otrzymuje obecnie podczas swojego królewskiego tournee. Nie są one uważane za własność królewską, trafiają za to do specjalnego protokołu. Wszystko, od drobnych przedmiotów po zabawki dla nienarodzonego dziecka, zostanie uważnie wycenione przez specjalną komisję. Produkty, które szybko stracą ważność, trafią do fundacji charytatywnych najszybciej jak to możliwe. Przedmioty droższe niż 150 funtów będą dystrybuowane wśród najbardziej potrzebujących poddanych.
Prezenty o znacznej wartości są oceniane pod kątem wartości estetycznej, historycznej i rynkowej, a później podejmuje się decyzję o tym, czy wejdą one do królewskiej kolekcji, zostaną przekazane komuś innemu, oddane do fundacji lub instytucji publicznej, czy też zniszczone.
Skomplikowane? To zaledwie czubek góry lodowej, jeśli chodzi o rodzinę królewską.