Współpracownik "wsypał" Meghan Markle. Kulisy jej działalności charytatywnej pozostawiają wiele do życzenia
Meghan i Harry od czasu opuszczenia rodziny królewskiej mają swoich zwolenników przeciwników. Są tacy, którzy rozumieją ich decyzje i liczne wywiady, w których nie oszczędzali najbliższych księcia, ale i tacy, którzy uważają, że ich poczynania są pełne sprzeczności i wytykają liczne nieścisłości, a nawet kłamstwa.
Po dwóch latach od Megxitu para pojawiła się razem na Wyspach Brytyjskich, gdzie brała udział w uroczystościach żałobnych po śmierci Elżbiety II. Obyło się bez skandali, mimo że wszystkie oczy były zwrócone na Sussexów. Czy poprawili sobie notowania w oczach Brytyjczyków? Jeśli tak, to najnowsza publikacja psuje cały ich wysiłek.
Meghan Markle chciała, żeby jej płacić za publiczne wystąpienia
We fragmentach książki Valentine Low Courtiers: The Hidden Power Behind The Crown, których treść przytacza The Times, Meghan Markle pokazana jest jako osoba apodyktyczna i nerwowa. Wytknięto jej m.in. spory z własnymi asystentkami, które porównują ją i księcia Harry'ego do pary nastolatków, którym zawsze coś nie pasuje.
Mało tego, księżna miała być rozczarowana faktem, że nie mogła przyjmować kosztownych podarków od komercyjnych marek, którymi była zasypywana. Harry z kolei miał się zamartwiać tym, że popadnie w zapomnienie, bo wśród członków rodziny królewskiej, delikatnie mówiąc, mało kto się z nim liczył.
Do tego wszystkiego okazuje się, że Meghan zupełnie nie rozumiała sensu spotkań z fanami royalsów.
Co więcej, po jednym z takich wyjść miała powiedzieć zaskakujące słowa. Autorka książki podobno potwierdziła sytuację w kilku źródłach.
To przypomnienie podróży Meghan i Harry'ego do Australii, gdzie księżna nabrała pewności siebie, co było wówczas głośno komentowane przez media. Jason Knauf, który przygotowywał ich ówczesną wizytę, podkreśla, że nie było to łatwe, a aktywności miały być sporym wyzwaniem, którego nie ułatwiało zachowanie Markle.
Nie wiadomo, jakie jeszcze rewelacje wyjdą na jaw, ale pewne jest to, że książka Veentine Low nie poprawi mocno nadszarpniętego wizerunku Sussexów.