Covid zabrał Damięckiemu bliską osobę. Ostatnie spotkanie aktor przypłacił zdrowiem. Jego wyznanie łamie serce
Mateusz Damięcki jest aktorem, który od wielu lat związany jest ze światem filmu. Już jako dziecko z uwagą przyglądał się poczynaniom ojca, którego widzowie mogą kojarzyć z popularnych polskich produkcji. Jako młody chłopak postanowił podążać jego śladem i w krótkim czasie zrobił furorę na castingach. Gdy miał zaledwie 11 lat wziął udział w widowisku muzycznym Leona Schillera pt. Pastorałka. Rok później występował już w serialu Wow Jerzego Łukaszewicza. Z biegiem czasu zyskał spore grono fanów, którzy z uwagą śledzą każdy jego krok. Ostatnio mieli oni okazję poznać go z zupełnie innej strony w produkcji Furioza.
14.11.2021 | aktual.: 14.11.2021 18:43
30-latek od kilku lat wiedzie szczęśliwe życie u boku swojej żony, Pauliny Andrzejewskiej. W 2018 roku powitali na świecie synka, Franciszka, który jest ich oczkiem w głowie. Kilka miesięcy temu ich rodzina ponownie się powiększyła.
Damięcki chętnie udziela się w mediach społecznościowych. Kilka dni temu udostępnił na Instagramie bardzo szczery wpis, w którym zdradził, że podejrzewał u siebie zmiany w miejscach intymnych. Podzielił się z fanami swoją historią oraz zachęcił mężczyzn do regularnych badań.
Mateusz Damięcki o dziadku i walce z koronawirusem
W ostatnim roku aktor miał jednak więcej zmartwień i nie raz zastanawiał się nad tym, czy lada chwila przyjdzie mu pożegnać się ze światem. Niespełna rok temu jego dziadek, Edward Stankiewicz, zachorował na koronawirusa. Niestety choroba rozwijała się na tyle szybko, że wymagał hospitalizacji. Mimo starań lekarzy zmarł.
Mateusz w rozmowie z Twoim Stylem wrócił wspomnieniami do tamtych wydarzeń. Zdradził, że senior z niecierpliwością czekał na premierę Furiozy. Aktor chętnie odwiedzał go w szpitalu, jednak po jednej z takich wizyt zaraził się od niego koronawirusem.
Choroba dała się aktorowi mocno we znaki. Jak przyznał, był taki moment, w którym zastanawiał się, czy doczeka następnego dnia.
Okazuje się, że pan Edward zaraził go swoją pasją. Kilka lat temu podarował mu nawet swój skafander do nurkowania, który uszyto dla niego na Malcie. Aktor postanowił wykorzystać ten podarek podczas przygotowań do Furiozy.
Śmierć mężczyzny była dla całej rodziny wielką tragedią, jednak Mateusz szybko uporał się z tęsknotą za nim.
Jesteśmy przekonani, że Edward Stankiewicz przygląda się z góry poczynaniom wnuka i jest z niego bardzo dumny.