Martyna Wojciechowska o śmierci Kacpra Tekielego i samotnym macierzyństwie Justyny Kowalczyk [WIDEO]

Martyna Wojciechowska to dziennikarka, ale przede wszystkim podróżniczka i miłośniczka ekstremalnych wyzwań. Nie tylko wspina się po górach, ale też odwiedza najdalsze zakątki świata, nurkuje w głębinach, czy bierze udział w rajdach. Na swoim koncie ma wiele sukcesów, ale wiadomo, że sporo ryzykuje. Przed jedną z niebezpiecznych wypraw przyznała, że jej rodzice poprosili ją o spisanie testamentu.

Martyna Wojciechowska

Paulina Pucuła

2 lipca 2023, 08:00

Dziennikarka od lat wspina się po wysokich górach, więc w pełni rozumie tę dosyć niebezpieczną pasję. Pasjonatem wspinaczek był też mąż Justyny Kowalczyk. Niestety Kacper Tekieli zginął podczas jednej z wypraw.

Martyna Wojciechowska o śmierci Kacpra Tekielego

Martyna Wojciechowska nie raz sporo ryzykowała, aby spełnić swoje marzenia w kolejnych niebezpiecznych wyprawach. Doskonale również rozumie wielką pasję i chćęc zdobycia kolejnych szczytów, które kierowały Kacprem.

Jeśli ktoś jest mężem i ojcem, to zdaniem niektórych powinien zmienić swoje życie. A ja bardzo nie lubię słowa powinien, bo myślę, że każdy z nas żyje tak, jak potrzebuje żyć i jak umówił się ze swoimi bliskimi. Kacper Tekieli był alpinistą, wysokiej klasy sportowcem. Bardzo uważnym, świetnie wyszkolonym człowiekiem. Tym razem zabrakło mu szczęścia. I tak się zdarza. Wychodząc z domu nie wiemy, czy do niego wrócimy nawet jeśli nie robimy bardzo niebezpiecznych i ryzykownych rzeczy.

Co najgorszego przydarzyło się Martynie?

To, co najgorszego mi się w życiu przydarzyło, to nie w górach, nie na rajdach, nie na krańcach świata tylko w codziennym życiu. Wypadki, choroby, tragedie. To może dotyczyć każdego z nas. Wysyłam naprawdę dużo wsparcia Justynie Kowalczyk-Tekieli. Wychowuje wspaniałego syna i teraz to jest najważniejsze. Myślę, że teraz powinniśmy wysłać jej dużo energii, bo bycie mamą, która dalej przeprowadzi swojego syna bez wsparcia jego cudownego taty, jest po prostu wielkim wyzwaniem.

Co wy na to?