Kubą Wojewódzki wspomina Roberta Brylewskiego. Żałuje tego, co mu powiedział: "Dziś wstydzę się tych słów"
Autobiografia Kuby Wojewódzkiego jest ostatnio najczęściej cytowaną książką w Polsce. Kontrowersyjny samozwańczy król TVN-u nie zamierzał niczego ukrywać ani zatajać, a na kartach jego autobiografii można znaleźć naprawdę dużo pikantnych anegdotek i opowieści. Poruszył jednak nie tylko tematy, które robią w mediach furorę, ale również o wiele bardziej wzruszające kwestie. Między innymi wspomniał w swojej książce Roberta Brylewskiego.
Kuba Wojewódzki i Brylewski znali się wiele lat. Z przytoczonego fragmentu wynika, że Kuba poznając Roberta, spodziewał się zupełnie innej osoby. I bardzo się zaskoczył:
Kiedyś odwiedzam go w mieszkaniu na Pańskiej, wprowadza mnie do środka i widzę, że gra z ojcem w szachy. Przeprasza mnie, mówiąc: "Usiądź na chwilę, tylko dokończymy partię". Byłem oszołomiony. Nie spodziewałem się strzykawek, dziwek, ścieżek białego szaleństwa, ale nie spodziewałem się też takiej kultury. Zawsze będę go tak wspominał.Pamiętam jego wizytę w moim programie:- Mówią o tobie "ojciec chrzestny punk rocka".Robert:- Mówią.- Mówią o tobie "wujek reggae".- Mówią.- Mówią "legenda".- Mówią.- Co jeszcze mówią? - pytam- Niektórzy "ciotka" mówią - ripostuje Brylu - "Ciotka polskiej alternatywy".- To co, Robert, pora umierać?Dziś wstydzę się tych słów.
Nie da się ukryć, że usłyszeć "wstydzę się" z ust Kuby Wojewódzkiego to spore zaskoczenie. Jego wspomnienie na temat Roberta jest bez wątpienia niezwykle poruszające i na pewno daje wiele do myślenia.
Czytaliście już książkę?