Kate i William zaniepokojeni zachowaniem syna. 5‑letni Louis różni się od starszego rodzeństwa. "Martwimy się nieco"
Księżna Kate i książę William to jedna z najbardziej lubianych par w brytyjskiej rodzinie królewskiej. Żona księcia oficjalnie dołączyła do rodu Windsorów ponad dekadę temu. Od tamtej pory wiodą oni życie pod okiem blasku fleszy i tabloidów, które cały czas przyglądają się ich poczynaniom. W życiu Cambridgeów próżno jednak doszukiwać się jakiś większych rewelacji. Chociaż kolorowa prasa rozpisywała się o różnych romansach Williama, a nawet nieślubnych dzieciach, nic z tego nie znalazło pokrycia w rzeczywistości.
22.07.2023 06:00
Małżonkowie oprócz tego, że bardzo angażują się w swoje obowiązki, zdołali doczekać się gromadki dzieci. Wspólnie wychowują 10-letniego Georga, 8-letnią Charlotte i Louisa, który ma 5 lat. Najmłodsza z pociech spędza im sen z powiek. Co się dzieje?
Księżna Kate martwi się od księcia Louisa. Co ją niepokoi?
Kate i William w ostatnim czasie zaczęli coraz bardziej angażować swoje pociechy w życie monarchii. Dzieci w okresie wakacyjnym kilka razy pojawiły się u boku rodziców na oficjalnych wydarzeniach. Zaliczyły między innymi przejazd powozami podczas parady Trooping Colour. W tym dniu cała uwaga skupiła się na ich najmłodszym dziecku.
5-letni Louis tradycyjnie już dał popis różnych min, gdy pojawił się na balkonie Pałacu Buckingham obok rodziców. Na kolejnym publicznym wyjściu wydawał się być bardzo znudzony, a w opiekę nad sobą zaangażował wszystkich obecnych członków rodziny królewskiej.
Okazuje się, że chłopiec w przeciwieństwie do starszego rodzeństwa to nieokiełznany wulkan energii. Księżna Kate jest oficjalną patronką Związku Rugby a tę dyscyplinę sportu uwielbia jej najstarszy syn. Żona Williama opowiedziała o tym w rozmowie z portalem bristolpost.co.uk.
Wspomniała też o najmłodszym synu, który podobnie jak starszy brat uwielbia rugby, ale niestety jego nieposkromione zachowanie na boisku martwi nieco rodziców chłopca.
Zdaje się, że ze względu na swój temperament o księciu Louisie usłyszymy jeszcze nie raz.