Łzawy zwiastun filmu o Meghan i Harrym roi się od manipulacji. Naprawdę myśleli, że to nie wyjdzie na jaw?! Fani im tego nie wybaczą
Książę Harry i Meghan Markle pobrali się w 2018 roku. Dwa lata później zrezygnowali z pełnienia publicznych funkcji w rodzinie królewskiej i wyprowadzili się do Stanów Zjednoczonych. Na miejscu udzielili wywiadu Oprah Winfrey, podczas którego zasypali Windsorów oskarżeniami. Przekonywali, że Meghan była źle traktowana, co mogło mieć podłoże rasistowskie.
Jakiś czas temu potwierdzili, że opowiedzą swoją historię w filmie dokumentalnym dla platformy Netflix. Ukaże się on w dwóch częściach: pierwsza – 8 grudnia, a druga – 15 grudnia. W sieci są obecne dwa zwiastuny produkcji. Już w nich roi się od manipulacji.
Książę Harry i Meghan: zwiastun ich filmu roi się od manipulacji
Dziennik The Sun na pierwszy rzut wziął oficjalny teaser z zeszłego tygodnia. Redakcja dostrzegła, że w jednym ujęciu pokazano tłum fotoreporterów, którzy czekali na Sussexów. Była to pierwsza manipulacja. Fragment pochodzi bowiem z premiery jednego z filmów o Harrym Potterze. Zarejestrowano go w 2011 roku, czyli jeszcze zanim Harry i Meghan się poznali.
Kolejne manipulacje znalazły się w oficjalnym zwiastunie z poniedziałku. Dwie sceny, które rzekomo przedstawiają dziennikarzy zagadujących Sussexów, rzeczywiście pochodzą z konferencji modelki Katie Price oraz spotkania przed domem byłego współpracownika Donalda Trumpa. Scena, mająca potwierdzić, że książęta są prześladowani przez paparazzich, również jest efektem manipulacji. Tak naprawdę nagrano ją w trakcie wizyty w RPA, gdzie Sussexom towarzyszyło trzech wcześniej zaakceptowanych fotoreporterów
Ponadto producenci zajęli się twórczym przeinaczeniem sceny zarejestrowanej na balkonie Pałacu Buckingham w czerwcu 2019. Ze zwiastuna można wywnioskować, że w centrum znaleźli się książę William i księżna Kate. To zapewne ma wywołać w widzach przekonanie o ich dominacji nad resztą członków dynastii. W rzeczywistości jednak to nie oni, a królowa Elżbieta II wybijała się na pierwszy plan. Analizą tego fragmentu wideo zajęli się dziennikarze Daily Telegraph.
Uważacie, że film dokumentalny będzie wiarygodnym źródłem informacji?