Kiedyś wszyscy kochali się w agentce Scully. Tak dziś wygląda Gillian Anderson
Gillian Anderson rozkochała w sobie widzów serialu "Z Archiwum X". Po trzydziestu latach aktorka nadal zachwyca naturalną urodą. – Myślę, że w Europie istnieje poczucie, że kobiety, które starzeją się naturalnie, są piękne. Nie jestem pewna, czy w Stanach, a w szczególności w Hollywood, panuje to samo przekonani – zdradziła w jednym z wywiadów.
Gillian Anderson zachwyciła świat jako ruda agentka Scully, która zaczęła pracę w "Z Archiwum X", nie wierząc w zjawiska paranormalne. Jej alabastrowa cera i ognisty kolor włosów sprawiły, że miała fanów na całym świecie.
Trzydzieści lat po premierze serialu kariera Gillian Anderson nadal kwitnie, kwitnie także ona sama. Gwiazda wybrała niepopularną w Hollywood drogę i zdecydowała, że zamierza starzeć się naturalnie, nie operując się i nie ostrzykując się różnymi substancjami, by na siłę zachować młodość.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
Blanka Lipińska o swojej metamorfozie. "Zdania są mocno podzielone"
Gillian Anderson łamie urodowe stereotypy Hollywood
W Hollywood młodość jest na topie. Większość aktorek decyduje się na interwencje chirurgów plastyków w ich urodę, by jak najdłużej zachować młodzieńczy wygląd.
Myślę, że w Europie istnieje poczucie, że kobiety, które starzeją się naturalnie, są piękne. Nie jestem pewna, czy w Stanach, a w szczególności w Hollywood, panuje to samo przekonanie. Uważam, że jest to postrzegane jako wada, tak samo jak zmarszczki - stwierdziła Gillian Anderson w rozmowie z magazynem "New Beauty".
Tymczasem Europa zachwyca się twarzą Anderson, na której może widać zmarszczki, ale da się z niej także odczytać całą gamę ludzkich emocji, a o to przecież w zawodzie aktora chodzi.
To, że Gillian Anderson zdecydowała się na pokazanie na swojej twarzy upływu czasu, nie oznacza, że o siebie nie dba. Przede wszystkim gwiazda stara się nawilżać cerę jak najczęściej, nie tylko rano i wieczorem, ale też w ciągu dnia. Systematyczność jest jej bronią.
Aktorka często pokazuje się bez makijażu i nie widzi w tym żadnego problemu. Nawet na wielkie wyjścia nakłada o wiele lżejszy make-up niż jej koleżanki, dzięki czemu olśniewa naturalnością.
CZYTAJ TAKŻE: Fani znaleźli już odpowiedniego kandydata do roli Jamesa Bonda, a właściwie... kandydatkę!
Kariera Gillian Anderson nabrała tempa po 50-tce
Gillian Anderson zdobyła międzynarodową sławę dzięki roli agentki FBI Dany Scully w kultowym serialu "Z Archiwum X". Serial ten, emitowany od 1993 do 2018 roku, stał się jednym z najważniejszych dzieł telewizyjnych lat 90. i przyniósł Anderson ogromną popularność. Wcieliła się w tę postać również w dwóch filmach pełnometrażowych związanych z serią. Zagrała też m.in. w serialu "Hannibal", gdzie wcieliła się w postać psychoterapeutki Bedelii du Maurier. Jej rola w "The Fall" jako detektyw Stelli Gibson również spotkała się z uznaniem krytyków.
Oprócz rozwoju kariery filmowej i telewizyjnej Gillian Anderson odnosi sukcesy na deskach teatru. Została nagrodzona "London Evening Standard Awards" za rolę Blanche Dubois w "Tramwaju zwanym pożądaniem". Jej występy teatralne potwierdzają wszechstronność i talent aktorski. W ostatnich latach Anderson zagrała Margaret Thatcher w serialu "The Crown", co przyniosło jej kolejne uznanie. Jej rola w "Sex Education" jako seksuolożki również zdobyła popularność, pokazując, że aktorka potrafi odnaleźć się w różnych gatunkach filmowych.
Naturalny wygląd Gillian Anderson uwielbiają jej fani.
Kto nie kochał się w agentce Scully, granej przez Gillian Anderson?
Gillian Anderson unika ciężkiego makijażu.