Dramatyczne wyznanie Kayah. Nigdy niemówiła tak o swojej chorobie
Na polskiej scenie muzycznej jest wielu artystów, ale takich diw jak Maryla Rodowicz, Edyta Górniak czy Kayah raczej już się nie doczekamy. Legendarne artystki trzęsą przemysłem od lat i nic nie wskazuje na to, by szybko miało się to zmienić. Kayah wyznała jednak, że mało brakowało, a nie byłoby jej z nami. W rozmowie z Urodą Życia wokalistka wyjawiła, że groziła jej śmierć z powodu groźnego nowotworu.
Jak przyznała gwiazda, lekarze nie wiedzieli co jej dolega, nie potrafili zdiagnozować choroby trafnie:
Podejrzewano u mnie ten typ choroby, który nie kwalifikuje się do przeszczepu. To było 13 lat temu, Roch już chodził do szkoły. Tak bardzo cierpiałam, że nie mogłam patrzeć na kwiaty w doniczkach, bo myślałam: "dlaczego one rosną, rozkwitają, a ja mam umrzeć?" Zrobiono mi specjalistyczne badania. Wczesne wyniki nie dawały nadziei - wyjawiła
Na szczęście z pomocą przyszedł jej... szaman! Choć trudno w to uwierzyć ludziom sceptycznym w kwestiach tego typu praktyk, gwiazda utrzymuje, że wizyta u szamana uratowała jej życie:
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie próbowała metod niekonwencjonalnych. Ktoś namówił mnie na kontakt z szeptuchą, ktoś inny zawiózł do Senegalu, do szamana… Nie umiem powiedzieć, co się stało. W każdym razie nie umarłam. Po kilku miesiącach wyniki krwi się poprawiły - skwitowała
Cokolwiek to nie było, dobrze, że wyzdrowiała!