Jerzy Owsiak przyznał, że chodzi na terapię. Wspomniał o stacjach, które "prowadzą przemysł pogardy"
Tegoroczny, 33. finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy był niezwykle trudny dla Jerzego Owsiaka. Musiał on borykać się z ogromną falą hejtu, a nawet groźbami śmierci. Nic więc dziwnego, że ostatnie miesiące bardzo go zmęczyły. Na kanapie "Dzień dobry TVN" opowiedział o problemach i pomocy terapeutki.
Tegoroczny finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy odbył się 26 stycznia. I choć Jerzy Owsiak od ponad trzech dekad pomaga polskim szpitalom, to w tym roku nagonka na jego osobę była ogromna. Mimo wielu przeciwności losu i wielkiego hejtu, bez większych problemów udało się zorganizować 33. finał zbiórki. W minioną środę szef fundacji poinformował na specjalnie zwołanej konferencji prasowej, że po raz kolejny padł rekord. W tym roku zebrano 289 068 047,77 zł, a więc około 8 mln więcej niż w 2024. O trudach tegorocznego finału Jurek Owsiak opowiedział w "Dzień dobry TVN". Zdradził, ile zdrowia kosztowały go ostatnie miesiące.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Marta Żmuda-Trzebiatowska odpowiada na przytyk Anny Muchy.
Jerzy Owsiak korzysta z pomocy terapeutki. "Pozwoliła mi wyluzować i zahamować"
Jurek Owsiak pojawił się w śniadaniówce TVN, aby opowiedzieć o tegorocznym finale WOŚP. Wspomniał o rekordowej kwocie, którą udało się zebrać, a także o sprzęcie. Ten już niebawem zasili szpitale w całym kraju. Ewa Drzyzga zwróciła również uwagę, że szef fundacji po raz pierwszy podziękował podczas konferencji swojej terapeutce. Jak się okazuje, Owsiak od dłuższego już czasu korzysta z pomocy specjalisty. Zdradził, że trudno było mu samemu poradzić sobie z problemami, szczególnie w obliczu stresujących sytuacji i hejtu, który spadł na niego już w poprzednim roku.
Tak, podziękowałem terapeutce. Wiele lat temu zajmowałem się terapią, sam byłem terapeutą. Wydawało mi się, że potrafię sobie z tym wszystkim dać radę. Nic bardziej błędnego. Okazuje się, że w sytuacjach podbramkowych potrzebujemy kogoś. Terapeutę możemy traktować jako konfesjonał, po prostu, aby się przed kimś otworzyć. Najbliżsi mają inne spojrzenie, ludzie będący blisko inaczej na to patrzą. Moja terapeutka pozwoliła mi także wyluzować i zahamować — zdradził Jurek Owsiak.
Zobacz też: Nie zawieszono współpracy z Adamem K. Ekspertka zabrała głos: "Milczenie pogłębia KRYZYS"
Założyciel WOŚP kontynuował temat hejtu. Zdradził, że nie spodziewał się, że może spotkać go aż tak duża fala nienawiści. Owsiak wspomniał również o groźbach śmierci, które, choć początkowo wydawały się wręcz niemożliwe, zaczęły paraliżować jego codzienność. Po raz kolejny odniósł się również do tych, którzy w ostatnich miesiącach napędzali na niego nagonkę. Oczywiście chodziło mu o prawicowe stacje, jak TV Republika czy wPolsce24.
Takie trudne momenty były przed tym finałem. Ten hejt, nieprawdopodobny, którego nikt sobie nie wyobrażał. Jeżeli ktoś ci grozi śmiercią, troszeczkę wkładasz to w opowieści filmowe. (...) Nagle łapiesz się, że odwracasz głowę, albo sprawdzasz, czy samochód stoi tak samo, jak go zostawiłeś wieczorem. Ci, którzy to robią, są potem zdziwieni, że puka do nich policja. (...) Musimy to zatrzymać, musimy o tym głośno mówić, nie zgadzać się z tym. Nie zgadzać się z taką produkcją, wyraźnie mówiłem o stacjach telewizyjnych, które prowadzą przemysł pogardy — dodał Owsiak.