Joanna Ibisz szczerze o relacjach z synami Krzysztofa. Jest tak idealnie jak u Cichopek i Kurzajewskiego? [WIDEO]
Krzysztof Ibisz to dziennikarz Polsatu, którego nie trzeba przedstawiać. Zyskał sławę lata temu, a utrzymuje ją po dziś dzień. Media interesują się również życiem prywatnym idola telewidzów. Pierwszą żoną pana redaktora była Anna Zejdler, z którą ma on syna Maksymiliana. Po raz drugi stanął na ślubnym kobiercu z Anną Nowak-Ibisz. Z nią ma Vincenta.
W 2021 roku Ibisz ożenił się z Joanną. Całkiem niedawno na świat przyszedł syn pary, Borys. Reporterka Jastrząb Post miała szansę porozmawiać z Asią i zapytać ją o relacje ze starszymi synami Krzysztofa. Czy są one tak dobre, jak w przypadku np. Macieja Kurzajewskiego i Kasi Cichopek? Dziennikarz TVP2 zbudował idealne relacje z dziećmi partnerki, o czym przeczytacie tutaj.
Joanna Ibisz o relacjach z synami Krzysztofa Ibisza
Najpierw Joanna opowiedziała o wspólnych wakacjach z Krzysztofem i Borysem w Hiszpanii.
Super, bardzo fajnie, bardzo odpoczęliśmy. Polecamy wszystkim południe Hiszpanii. Sama jestem zdziwiona. Myślałam, że nie odpoczniemy w ogóle, natomiast stanowimy chyba dobry team z Krzyśkiem i wymienialiśmy się tak płynnie, bez dokładnego dzielenia. Do tego, jak dużo się dzieje to małe dziecko jest zajęte tymi wszystkimi nowymi osobami, miejscami, krajobrazami. Nie trzeba było go zabawiać. Oczywiście, że były momenty trudniejsze, ale naprawdę odpoczęliśmy – mówiła.
Jak wyglądają jej relacje ze starszymi synami Krzysztofa? Jak się okazuje, nie tylko Kurzajewski i Cichopek stworzyli wzorowe relacje. Również w rodzinie Ibiszów panuje świetna atmosfera!
Znamy się z Maksem i Vincentem, czasami wpadają do nas, czasami się gdzieś widzimy na obiedzie, tak więc mamy relacje. Pomoc to może za duże słowo. Też nie chciałabym ich angażować, oni nie są w takim wieku, żeby ich do tego nakłaniać, namawiać, po prostu się widują, natomiast czasami jak wpadną, to spędzają z nim trochę czasu. Jeśli chodzi o pomoc, to nawet bym nie śmiała tego od nich wymagać – powiedziała Joanna.
Brawo!