Afera wokół decyzji TVP o selekcjach do Eurowizji. Eksperci reagują
Teo Tomczuk wystąpi w finale eliminacji do Eurowizji 2025. Decyzja TVP, która została ogłoszona praktycznie w ostatniej chwili, oburzyła fanów konkursu. – Nie dziwię się, że nikt teraz nie ufa telewizji – mówi w rozmowie z redakcją Jastrząb Post Maciej Błażewicz z bloga Dziennik Eurowizyjny. Sprawę komentuje nam także eurowizyjny tiktoker Miechulec. Z kolei Artur Orzech odmówił nam komentarza.
TVP w połowie stycznia ujawniła listę 10 finalistów programu "Wielki Finał Polskich Kwalifikacji do Konkursu Piosenki Eurowizji 2025", w którym o reprezentowanie Polski w Bazylei zawalczą m.in. Justyna Steczkowska, Janusz Radek oraz duet Sw@da i Niczos. Na początku tygodnia stacja ogłosiła, że do stawki został dokoptowany Teo Tomczuk, który otrzymał od TVP tzw. kartę uczestnictwa.
Telewizja wyjaśniła, że piosenkarz podczas grudniowych przesłuchań przed jurorami nie miał polskiego obywatelstwa (musiał się go wyrzec, kiedy miał 12 lat i wyjechał z rodzicami do Norwegii), ale wraz z ponownym uzyskaniem paszportu spełnił warunki udziału w konkursie. Decyzja nie spodobała się fanom Eurowizji, którzy zarzucili telewizji nieuczciwe zagrania. Sprawę w rozmowie z redakcją Jastrząb Post szerzej skomentował Maciej Błażewicz, twórca największego w Polsce bloga o Eurowizji – Dziennika Eurowizyjnego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
Daria Marx ujawnia kulisy castingu do Eurowizji. Cała prawda wyszła na jaw!
Afera wokół Eurowizji. "Negatywnie wpłynie to na zaufanie do TVP"
Maciej Błażewicz podkreśla, że zamieszanie wokół decyzji TVP w sprawie Teo Tomczuka może zaszkodzić piosenkarzowi. Przy okazji przypomina, że telewizja już wcześniej kilka razy została posądzona o ustawianie wyników selekcji do Eurowizji, stąd fani konkursu są wyczuleni na nagłe zmiany decyzji.
O ile sam utwór "Immortal" jest dobry, a wokalista ma potencjał, tak nie jestem w stanie zrozumieć powodów, dla których został przyjęty do stawki tak późno. Obawiam się, że negatywnie wpłynie to na jego wizerunek i na zaufanie do organizatorów preselekcji - mówi Błażewicz.
Co mógł zrobić Teo? Nasz rozmówca nie zostawił wątpliwości.
Uważam, że mógł utwór pozostawić i zgłosić go w przyszłym roku, by startować z tego samego poziomu, bez hejtu, który teraz się na niego wylewa ze względu na dziwne decyzje nadawcy. Większość fanów Eurowizji w Polsce jest straumatyzowanych wcześniejszymi nietransparentnymi działaniami TVP przy preselekcjach i Eurowizji, stąd nie dziwię się, że nikt teraz nie ufa telewizji, która na półtora tygodnia przed finałem dodaje jednego uczestnika, nawet jeśli intencje były dobre.
Błażewicz nie ukrywa, że obecna atmosfera zupełnie mu nie odpowiada.
Jako autor Dziennika Eurowizyjnego, który obserwuje procesy preselekcyjne oraz reakcje tych najbardziej zaangażowanych fanów Eurowizji w Polsce, jest mi przykro, że po raz kolejny konkurs pełen jest negatywnych komentarzy z powodu działań organizatorów. Nigdy nie wyjdziemy z dołka, jeżeli konkurs będzie traktowany przez nadawcę w taki sposób. Nigdy nie doczekamy się stałego programu preselekcyjnego, jeśli co roku będziemy się PR-owo potykać. Chciałbym, żeby nadawca w końcu zaczął traktować sprawę poważnie, a jeśli nie ma na to pomysłu, to zapraszam do konsultacji, bo często mam wrażenie, że to fani bardziej martwią się o wizerunek preselekcji niż sama telewizja.
Decyzję TVP chłodno ocenia również Mieszko Czerniawski, eurowizyjny tiktoker znany jako "Miechulec". W rozmowie z redakcją Jastrząb Post mówi wprost.
To trudna sprawa. Ze strony formalnej Telewizja Polska miała prawo przyznać kartę uczestnictwa wokaliście, bo tak mówi regulamin. Decyzja jest zaskakująca, gdy zestawimy ją z brakiem zgody dla Sary James na zmianę utworu. Wtedy telewizja również postąpiła właściwie z punktu widzenia regulaminu, ale mogła wokalistce przyznać dziką kartę. Nie zrobiono tego wtedy, co budzi rozgoryczenie fanów konkursu, dla których Sara była jedną z faworytek do reprezentowania Polski na Eurowizji.
Zdaniem Miechulca utwór Teo nie wyróżnia się mocno na tle pozostałych.
Pikanterii decyzji TVP dodaje to, że nowa piosenka nie wpłynie znacząco na różnorodność konkursowej stawki. "Immortal" to kolejna ballada, a podczas koncertu usłyszymy aż siedem utworów o wolnym lub umiarkowanym tempie. W każdym razie przed Teo stoi ogromne wyzwanie – w końcu musi w niespełna dwa tygodnie wykonać pracę, na którą inni uczestnicy mieli ponad miesiąc.
Skontaktowaliśmy się też z Arturem Orzechem, który od lat komentuje Eurowizję dla widzów TVP, ale dziennikarz odmówił nam komentarza i polecił rozmawiać z rzecznikiem prasowym telewizji.
Finał krajowych eliminacji do Eurowizji 2025 odbędzie się 14 lutego w Warszawie. Reprezentanta Polski wyłonią telewidzowie w głosowaniu SMS-owym.