Edyta Górniak w święta pała miłością do buraków. Nie tyczy się to facetów
Edyta Górniak może nie czuć się pewnie w kuchni, ale jedno uczucie pozostaje niezmienne — jej miłość do buraków. Artystka żartuje, że uwielbia je pod każdą postacią, choć od tej zasady robi jeden wyjątek, bo — jak sama mówi — "buraków‑mężczyzn" zdecydowanie nie toleruje.
Edyta Górniak od lat nie udaje, że święta to dla niej wyłącznie czas radości i rodzinnego ciepła. Niektóre lata były bardzo trudne. - Byłam w relacji i mój ówczesny partner powiedział, że idzie do rodziny, do mamy, babci i do kościoła, a później wróci. Niestety nie wrócił. Nie odbierał telefonów. Zostałam sama. Pamiętam, że z tego stresu, że jestem sama, nie mam jedzenia, zrobiłam sobie kisiel. Został mi tylko kisiel w kubku - opowiadała w radiu RMF Classic. Może właśnie dlatego dziś artystka podchodzi do świątecznej kuchni z dużym dystansem.
Katarzyna Bosacka o świętach w nowym domu. Jakie ma relacje z byłym mężem?
Edyta Góniak Górniak bez złudzeń o świątecznym gotowaniu
Edyta Górniak nie ukrywa, że nie jest mistrzynią gotowania Z rozbrajającą szczerością przyznała kiedyś Super Expressowi:
Trzeba, niestety, szczerze powiedzieć, że ja nic nie potrafię zrobić z wigilijnego stołu. No, przepraszam, naprawdę nie umiem. (…) Nie potrafię ugotować Allanowi.
Mimo to jedno świąteczne danie kocha bezwarunkowo — barszcz. Ale, jak to u Edyty, nawet tu nie brakuje emocji i charakteru.
Kocham barszcz, ale ten świąteczny bywa dla mnie słony. Te, które jadałam, były dla mnie za słone — opowiadała w najnowszym wywiadzie dla portalu.
Edyta Górniak kocha prawie każde buraki
Nie tylko barszcz gości w sercu artystki. Zadomowiły się tam też buraki, które mogłaby jeść na milion sposobów:
Kocham buraki pod każdą postacią — poza facetami. Mogę je jeść jak carpaccio, pić soki. Ale najczęściej zamawiam po prostu barszcz bez wkładek i najbardziej lubię posmak pikantno-słodki, a nie słono-gorzki. Mało kto potrafi taki zrobić.
Gdy już trafi na idealny smak, nie ma mowy o przypadkowości — Górniak robi zapasy jak rasowa gospodyni:
Jak już na taki trafię, to kupuję na zapas i zamrażam, żebym miała go na czarną godzinę. To moje ulubione danie świąteczne.