Dyrektor Eurowizji rezygnuje z funkcji po ponad 5 latach. Internauci reagują "Krzyżyk na drogę"
Martin Österdahl ogłosił w social mediach, że wybiera się na telewizyjną emeryturę. Widzowie Eurowizji nie kryją szczęścia. Uważali, że nadzorujący konkurs Szwed nie spisał się dobrze.
Martin Österdahl był dyrektorem wykonawczym Konkursu Piosenki Eurowizji od 2020 roku. Dostał tę posadę tuż przed pandemią COVID-19 i od tego czasu nadzorował organizację Eurowizji w Rotterdamie, Turynie, Liverpoolu, Malmö i Bazylei. Jego kadencja była pełna wyzwań, z którymi — jak twierdzi wielu fanów imprezy — Szwed sobie nie poradził.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Martyna Wojciechowska o zdrowiu psychicznym.
Pięć lat pod presją. Dyrektor Eurowizji, Martin Österdahl, rezygnuje z posady
Okres, w jakim Martin Österdahl sprawował pieczę nad Eurowizją, nie był łatwy. Czekały go takie trudności, jak przywrócenie konkursu po pandemii, modernizacja formatu oraz dylematy związane z regulaminem. Dyrektor niejednokrotnie podkreślał, że jego celem było "zjednoczenie ludzi poprzez muzykę" i budowanie Eurowizji jako globalnej marki.
Dziś ogłaszam, że ustępuję ze stanowiska Dyrektora Wykonawczego Konkursu Piosenki Eurowizji po pięciu latach pracy na tym stanowisku oraz niemal dwudziestu latach mojego ogólnego zaangażowania w ESC. Był to największy zaszczyt w mojej zawodowej karierze — kierować największym muzycznym wydarzeniem na świecie i mieć możliwość rozwijania go do formy, jaką ma dziś — napisał na Instagramie.
Rozczarowanie na całej linii. Internet mówi: "Żegnaj i nie wracaj"
Widzowie Eurowizji mieli wobec Martina Österdahla sporo zastrzeżeń, które narastały z każdą kolejną edycją wydarzenia. Najczęściej wypominali mu dopuszczenie do udziału Izraela, który — głosem wielu — w obliczu napiętej sytuacji politycznej powinien być zdyskwalifikowany, tak jak było to z Rosją.
Ponadto obserwatorzy nie byli zadowoleni z ograniczania swobody artystycznej — w 2025 roku wprowadzono przepis, który zabrania artystom prezentowania symboli, takich jak tęczowe flagi, transparenty solidarności czy znaki tożsamości płciowej. Przeszkadzała im też ingerencja w teksty piosenek oraz narzucanie ograniczeń w kostiumach scenicznych, gdy te były "zbyt wyzywające".
Nie dziwią więc komentarze, jakie możemy zobaczyć na polskich i zagranicznych stronach poświęconych Eurowizji. Fani nie kryją bowiem swojej… radości.
"I krzyżyk na drogę", "W tym roku nawet bał się pokazać", "Zniszczył Eurowizję i ucieka?", "Jego kadencja była żenująca" — czytamy.
Niektórzy komentatorzy wprost zarzucili Österdahlowi cenzurę i postawę proizraelską:
"Nie było w nim nic niezwykłego — poza ogromnym zaangażowaniem w zastraszanie, nękanie i cenzurowanie każdego głosu sprzeciwiającego się udziałowi Izraela", "Miejmy nadzieję, że jego następca stanie po stronie większości fanów Eurowizji i usunie Izrael z konkursu" — piszą.