Joanna Jabłczyńska odrzuciła rolę w "Wiedźminie". Wszystko przez kuriozalne oczekiwania produkcji
Joanna Jabłczyńska to znana polska aktorka telewizyjna i filmowa. Swoją karierę artystyczną rozpoczęła w 1993 roku. Od tamtej pory mogliśmy oglądać ją w wielu produkcjach, nie tylko filmowych. W młodości Jabłczyńska prowadziła programy dla młodzieży, a później oddała się rolom w serialach. W rozmowie z Żurnalistą poruszyła wątek Wiedźmina. Dlaczego w nim nie zagrała? Powodem były kuriozalne wymagania produkcji.
Dlaczego Joanna Jabłczyńska nie zagrała w Wiedźminie?
Początkowo Joanna Jabłczyńska zgodziła się na rolę w filmie Wiedźmin. Produkcja trafiła na wielkie ekrany w 2001 r. Joasia miała wcielić się w rolę młodej Yennyfer, była nawet na próbnych zdjęciach. Młoda aktorka miała wówczas 15 lat i marzyła o tym, by zagrać u boku Grażyny Wolszczak i Michała Żebrowskiego.
Miałam już wszystkie próby, uczyli mnie jeździć konno, sprawdzali, jak będę z soczewkami brązowymi wyglądała. No bo Grażyna Wolszczak, wiadomo, ma ciemne oczy. Po prostu ja już tam byłam. Boże, Michał Żebrowski, no w ogóle… Inni by dali się za to pokroić. Dopłacę, oby tylko mnie tam wpuścili - wyznała.
Aktorka była zdecydowana na podpisanie umowy. Finalnie nic z tego nie wyszło. Dlaczego? Gdy niepełnoletnia Jabłczyńska otrzymała wstępny scenariusz, ten od razu został zweryfikowany przez jej rodziców. Produkcja oczekiwała, że Jabłczyńska zagra w scenie gwałtu u będzie musiała wystąpić półnaga. To przesądziło o decyzji o rezygnacji z roli.
Moi rodzice powiedzieli wtedy, że nawet nie chcą wiedzieć, które pół i że dziękujemy — wyznała Joanna.
To nie pierwsza rola, którą odrzuciła Joanna Jabłczyńska
W swojej karierze miała też inne sytuacje, kiedy nie przyjęła pracy. Kilka lat temu jedno z biur podróży zaproponowało, aby Joanna została twarzą ich marki. Mogła zarobić krocie.
Miałam być ambasadorką biura, zaproponowano mi nie tylko super wyjazdy, ale jakieś turbo wynagrodzenie. To mnie zaniepokoiło, bo kwota była zupełnie nieadekwatna do mojej pracy. O kilka zer było za dużo. Tak się tego wystraszyłam, że powiedziałam nie - wyznała.
Czy jej decyzja była słuszna? Biuro podróży wkrótce po tym ogłosiło upadłość, a turyści nie mieli jak wrócić do swoich domów.
Pewnie gdybym została twarzą biura, to mi by się oberwało. Jabłczyńska byłaby winna. A z drugiej strony miałabym ogromne wyrzuty sumienia, że ci ludzie utknęli gdzieś daleko, a ja mam na koncie kupę kasy - dodała.
Co o tym myślicie?