"Cierpiała, a ja razem z nią". Żona Andrzeja Krzywego cudem uniknęła śmierci
W 2010 wokalista zespołu De Mono, Andrzej Krzywy, postanowił ożenić się po raz drugi. Nie spodziewał się jednak, jak dużo nieszczęścia spotka go po tej decyzji. Najpierw na małżeństwo spadł hejt, a potem jego żona otarła się o śmieć.
05.03.2024 | aktual.: 05.03.2024 19:55
Andrzej Krzywy, lider i wokalista zespołu De Mono, obchodzi 60. urodziny. Z tej okazji przypominamy historię jego drugiego małżeństwa. W 2010 muzyk postanowił ponownie stanąć na ślubnym kobiercu, tym razem z Anną Domańską. Na samym początku para musiała jednak zmierzyć się z przytłaczającą krytyką.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Żonę Andrzeja Krzywego spotkało sporo przykrości
Muzyk zarzekał się, że jego poprzednie małżeństwo rozleciało się wcześniej. Razem z Beatą Szpigiel, matką jego córki Aleksandry, podjęli tę decyzję wspólnie po 15 latach. Niedługo po rozstaniu poznał swoją obecną partnerkę.
Moje małżeństwo rozpadło się wcześniej. Wcale nie chodziło o Anię, bo wtedy jeszcze jej nie znałem. Po prostu uznaliśmy z żoną, że 15 lat związku w zupełności nam wystarczy. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że coś się wypaliło i że nie ma sensu dalej być razem - wspominał.
Mimo to fani Krzywego byli przekonani, że Domańska zniszczyła jego poprzedni związek. Na parę, a w szczególności na nową partnerkę wokalisty, posypała się krytyka. Na nic zdały się tłumaczenia ze strony lidera De Mono.
Partnerka Andrzeja Krzywego otarła się o śmierć
W 2015 nieomal doszło do tragedii. Ukochana Andrzeja Krzywego prawie zginęła w wyniku wypadku motocyklowego. Natychmiastowa pomoc lekarzy pozwoliła uniknąć najczarniejszego scenariusza.
Gwiazdor nie ukrywał, że były to wyjątkowo ciężkie chwile dla jego małżeństwa. Jego żonie nie dawano większych szans na to, że będzie normalnie chodzić.
Cierpiała, a ja razem z nią. Codziennie rano praktycznie wstawała ze łzami w oczach, miała ogromny kłopot z chodzeniem. Lekarze powiedzieli: "Dziewczyno, jesteś w zasadzie kaleką, siedź na du*** i nic nie rób, bo każdy ruch spowoduje, że będzie jeszcze gorzej". To cud, że chodzi - mówił Krzywy.
Koniec końców historia szczęśliwie się zakończyła. Dzięki determinacji i codziennym ćwiczeniom Domańskiej udało się dojść do siebie.
W momencie, gdy przestawiła myślenie, stał się cud. Okazało się, że ją nie boli. Przez pół roku ćwiczyła dzień w dzień - tłumaczył szczęśliwy piosenkarz.