Były dyrektor Biura Kryminalnego o sprawie Iwony Wieczorek. "Znała oprawcę i miała do niego zaufanie"
Sprawa zaginięcia Iwony Wieczorek wciąż budzi emocje. Były dyrektor Biura Kryminalnego Komendy Głównej Policji, Marek Dyjasz, ujawnia nowe szczegóły dotyczące tej tajemniczej sprawy.
Iwona Wieczorek zaginęła w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku, wracając z klubu w Sopocie do domu w Gdańsku. Ostatni raz kamery zarejestrowały ją w Jelitkowie, gdy szła w stronę parku im. Reagana. Od tamtej pory nie nawiązała kontaktu z rodziną.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Roxie Węgiel o byciu jurorką. Chciałaby pojawić się w jakimś talent show?
Sprawa Iwony Wieczorek. Były dyrektor Biura Kryminalnego komentuje
Marek Dyjasz, były dyrektor Biura Kryminalnego Komendy Głównej Policji, w rozmowie z Radiem ZET podkreśla, że za zabójstwem Iwony stoi osoba, którą znała i której ufała. Według niego, zbrodnia nie była zaplanowana, ale jej ukrycie już tak.
Za zabójstwem Iwony Wieczorek stoi osoba, którą ona znała i której ufała. Doszło do nieporozumienia, dość dużej sprzeczki. Sytuacja wymknęła się spod kontroli. Może kobieta została uderzona nieopatrznie, może popchnięta, albo uderzona jakimś przedmiotem. Sprawca nie miał zamiaru zabicia Iwony Wieczorek, ale dziewczyna została pozbawiona życia. Sprawca na tyle skrupulatnie później jednak działał, że nie wpadł w panikę i ukrył ciało oraz zatarł ślady - stwierdził
Marek Dyjasz: "Iwona Wieczorek znała swojego oprawcę"
Dyjasz uważa, że kluczowe informacje mogą posiadać osoby z najbliższego otoczenia Iwony. Milczenie i kłamstwa świadków są według niego największą przeszkodą w rozwiązaniu tej zagadki:
Uważam, że Iwona Wieczorek swojego oprawcę znała i miała do niego zaufanie. Trzeba szukać go w kręgu jej znajomych i przyjaciół. Mówi się, że ujawnienie i odnalezienie zwłok Iwony Wieczorek. Stoję na stanowisku, że odsłoniłoby to wiele kart. (...) Znajomi dziewczyny są nieszczerzy w swoich zeznaniach czy wyjaśnieniach. Doszło do tego, że jednej z osób postawiono zarzuty mataczenia. (...) Jako policjant musiałem wielokrotnie przebijać się przez zmowę milczenia, kłamstwa, które można było od razu wyjaśnić na korzyść przesłuchiwanych osób.