Burza po powrocie Sławosza Uznańskiego z kosmosu. Oberwało się rządowi
Powrót Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego do Polski wywołał burzliwą dyskusję. Astronauta, który niedawno zakończył misję na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, zmaga się z krytyką i medialnym zainteresowaniem. Głos w kwestii hejtu na jego osobę zabrały ekspertki. Te mają sporo do zarzucenia polskiemu rządowi.
Sławosz Uznański-Wiśniewski jest drugim Polakiem w historii, który wyleciał w kosmos. Początkowo jego misja cieszyła się ogromnym zainteresowaniem rodaków. Polacy nie tylko śledzili jego działania, ale też wspierali na każdym kroku. Po powrocie na Ziemię i kilku niefortunnych wywiadach spadła na niego fala hejtu. Ekspertki w rozmowie z Plejadą zdradziły, skąd taki obrót spraw. Zupełnie nie winią one astronauty, a... polski rząd i otoczenie Sławosza.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jesienna ramówka Polsatu. Edward Miszczak o Kaczorowskiej i Rogacewiczu.
Mimo sukcesu Sławosza Uznańskiego misja została skrytykowana. Ekspertka wini polski rząd
Justyna Pelc z grupy Innspace podkreśla, że choć misja była sukcesem, to Polska nie wykorzystała okazji do promowania sektora kosmicznego. Ekspertka w rozmowie z Plejadą wskazała na brak własnych satelitów do obrazowania ziemskiego, co ma kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa kraju. Ponadto uważa ona, że polski rząd nie zarysował wspólnej narracji dla branży kosmicznej. Brakuje również strategii edukacyjnej dotyczącej kosmosu w szkołach.
Tu oczywiście jest duża rola ministerstwa, żeby nie tylko POLSA czy różnego rodzaju stowarzyszenia, które i tak prowadzą działalność edukacyjną, propagowały wiedzę o kosmosie. Tutaj będą też potrzebne zmiany systemowe, żeby te informacje rzeczywiście doszły do każdego dziecka, a nie tylko do tego, którego szkoła albo rodzice są zainteresowani dalszym rozwojem w tych bardziej nowoczesnych kierunkach — wyznała Justyna Pelc.
Medialne wyzwania dla Sławosza Uznańskiego.
Sławosz Uznański-Wiśniewski, mimo że w kosmosie poradził sobie świetnie, a jego eksperymenty okazały się sporym sukcesem, to jego odbiór po powrocie na Ziemię nie jest pozytywny. Marta Rodzik, specjalistka od PR, zauważa, że astronauta nie był przygotowany na tak duże zainteresowanie mediów. Problemem okazały się również obrazki, które zdominowały narrację, jak jedzenie pierogów w programie "Pytanie na śniadanie". To przyniosło odwrotny skutek od zamierzonego. Mimo wszystko wspomniane ekspertki nie winią Sławosza Uznańskiego, a jego zespół i osoby odpowiedzialne za komunikację.
Nie widzę problemu w tym, co mówi Sławosz. On świetnie wykonuje swoją pracę. Natomiast brakuje tego, żeby osoby odpowiedzialne za tę misję wybrały komunikat, który chcą przekazywać i odpowiednio zbriefowały Sławosza. Zauważmy, że nie powiedział niczego niepoprawnego w swoich wykładach i wywiadach. Natomiast istotne jest też to, jakie pytania zadają dziennikarze. Takie rzeczy przygotowuje i uzgadnia zespół odpowiedzialny za komunikację — wyznała Pelc.
Rodzik we wspomnianej rozmowie z Plejadą doradza parze chwilowe wyciszenie medialne, aby złagodzić presję. Dodała:
Sławosz Uznański-Wiśniewski pokazał się Polakom również lifestyle'owo: opowiadał o swoim życiu prywatnym, a jego żona często towarzyszyła mu w mediach. To taki walor, który wpływa oczywiście pozytywnie na wizerunek, ale jeśli pojawia się tego za dużo, to ludzie zaczynają odczuwać, że coś jest tutaj nie tak. Społeczeństwo spodziewało się zupełnie innego wizerunku pana Sławosz już na Ziemi.