Anna Mucha uciekała przed narodowcami i "kibolami"
Aktorka nie stroni od niecenzuralnych słów
Izabela Wodzińska
Teraz postanowiła się podzielić doświadczeniami z dnia 11 listopada zeszłego roku. Okazuje się że aktorka musiała uciekać przez "hołotą" która rzucała w nią kamieniami. Aktorka mieszka w centrum Warszawy. Tam głównymi ulicami stolicy przechodzi Marsz Niepodległości.
Mieszkam w Śródmieściu. Stefania miała urodzić się 11.11.11 Szczęśliwie wybrała inną datę, bo tego dnia ledwo udało nam się dotrzeć do samochodu zaparkowanego po drugiej stronie kamienicy w której mieszkaliśmy. Na pl. Konstytucji starły się trzy patriotyczne siły. Patrioci lewicujący (wśród nich kobiety i dzieci!) , patrioci z ONR i patrioci w służbie policji. Plac zamienił się w jedno wielkie pole bitwy. Kostki brukowe wyrywane z chodnika (!), race, śmietniki, wyrwane barierki i słupki latały w powietrzu. Był gaz łzawiący, armatki wodne i policyjne pałki. Były też spalone samochody i uciekający przypadkowi mieszkańcy ... wiem, bo sama, z wielkim brzuchem uciekałam przed hołotą... - napisała Anna
Aktorka też definiuje swój patriotyzm. Uważa, że naród to ludzie.
Jeśli patriotyzm oznacza kłótnie i napierdzielankę z okazji 11.11 to ja wolę emigrację. Choćby mentalną. Choćby do innego miasta, albo przynajmniej pod Warszawę... Kiedyś wydawało mi się, że gdyby wybuchła wojna to moim obowiązkiem jest walka z wrogiem. I pewnie zginęłabym od pierwszego strzału... Dziś mam w głębokim poważaniu kamienice i ulice... (brzydkie zresztą). Mam w głębokim poważaniu, co stanie się z moim majątkiem (w kredycie, zresztą), jeśli wejdą... * tu wpisz dowolnego wroga. Nie będę walczyć, o „bliźnich” z ONRu, hejterów, zawistników, ksenofobów, homofobów, czy innych plugawych, małych ludzi... Moim naczelnym obowiązkiem jest ochronienie moich dzieci, mojej rodziny, moich bliskich. Za wszelką cenę. I w nosie mam „boga, honor i ojczyznę!”. Ważniejsze jest to, żeby przeżyli ci, których kocham. - wyjaśnia.
Zgadzacie się z aktorka?