Anna Dymna została wdową, przeżyła pożar i wypadki. "Miałam burzliwe życie, usłane różami nie było". Dziś ma tylko jedno życzenie
Anna Dymna czaruje z ekranów kina i telewizji od pięćdziesięciu lat. Od zawsze jest uwielbiana przez widzów. Choć życie jej nie oszczędzało, zawsze znalazła powód, by się uśmiechnąć. Aktorka kocha także pomagać innym. Znajduje w tym siłę i radość.
20.07.2023 | aktual.: 20.07.2023 11:10
Anna Dymna obchodzi urodziny. Jak się czuje?
Z okazji 72. urodzin gwiazda życzy sobie tylko jednego, poza zdrowiem, bo to jest dla niej najważniejsze. Chciałaby, aby ludzie częściej się do siebie uśmiechali. Tego najbardziej brakuje jej w życiu.
Anna Dymna mieszka w domu z ogrodem, który kocha uprawiać. Wiele roślin posadziła tam sama. Jak sama mówi, jest to ptasi raj, ma także oczko wodne, dzięki któremu może słuchać szumu wody, która spływa po kamieniach. Dom to jej azyl.
Aktorka od wielu lat na ekranie pojawia się dość rzadko, ma jednak dużo pracy. Jest prezesem fundacji, która pomaga osobom niepełnosprawnym. Dymna, dzięki swojej radości życia i ciepłu, odnalazła się w tym na sto procent.
Życie nie oszczędzało Anny Dymnej
Aktorka została wdową w wieku 27 lat. Jej pierwszy mąż zmarł na zawał serca. W 1982 roku wyszła za mąż za Zbigniewa Szotę i doczekała się z nim syna, Michała. Niestety, po sześciu latach para rozwiodła się. Trzecie małżeństwo Dymnej okazało się szczęśliwe - od trzydziestu lat aktorka jest żoną Krzysztofa Orzechowskiego.
Gwiazda przeżyła też sporo na planach filmowych. Podczas kręcenia filmu o królowej Bonie wypadła z sań, co przypłaciła uszkodzeniem kręgosłupa i wstrząsem mózgu. Brała też udział w niebezpiecznym wypadku samochodowym. Kiedy była młodą kobietą, przeżyła też pożar mieszkania, na które bardzo ciężko pracowała. Pocieszeniem w najgorszych chwilach była dla Anny Dymnej gra aktorska.
Najlepszym lekarstwem na te wszystkie emocje jest pasja. Moją zawsze było aktorstwo. Miałam w życiu momenty okrutne: śmierć bliskich, pożary, wypadki. Ból nie do zniesienia. Gdy wychodziłam na scenę, wszystko mijało. Ludzie mówili: Jaki ten zawód okrutny. Ani się spalił dom, mąż umarł, a ona musi grać. A mnie to ratowało. Wchodziłam w świat sztuki i zapominałam o problemach. Miałam burzliwe życie, usłane różami nie było. Po każdej tragedii mogłam się załamać, użalać się nad sobą albo zakasać rękawy i wziąć do życia. Uczyłam się znaleźć dobrą stronę we wszystkim - mówiła w rozmowie z Twoim Stylem.
Pani Annie życzymy spełnienia jej urodzinowego życzenia.