Adam Ferency dopiero teraz przyznał się do śmierci klinicznej! Miał wielkie szczęście że wrócił!
Adam Ferency to jeden z najbardziej charakterystycznych aktorów polskiej sceny teatralnej i filmowej. Widzom kojarzy się raczej z negatywnymi postaciami, bowiem przeważnie powierzano mu role policjantów, kryminalistów czy pracowników UB. Chociaż w swojej karierze zaliczył również epizod zabawnego Kondzia, którego brawurowo zagrał u boku Agnieszki Dygant, w komediowym serialu Niania. Rok temu można było wyczytać w mediach, że gwiazdor miał bardzo poważne kłopoty kardiologiczne. Jednak szczegółów choroby nigdy nie poznaliśmy, bowiem Ferency o nich nie mówił. Z informacji kuluarowych wiadomo było tylko, że aktor przez jakiś czas przebywał na zwolnieniu lekarskim.
20.12.2017 | aktual.: 21.12.2017 02:37
Dopiero po roku od choroby, Ferency zdecydował się opowiedzieć o swoich dolegliwościach. Okazało się, że wówczas niewiele brakowało, aby doszło do śmierci. Dramatyczne szczegóły wyjawił w wywiadzie dla Gazety Wyborczej. Adam Ferency przyznał, że na początku lekko zbagatelizował objawy swojej choroby. Nieszczęśliwie nie przewidział jednak, że te niepozorne dolegliwości okażą się tak niebezpieczne Aktor miał zawał serca, ale to nie koniec, były jeszcze inne dramaty.
Zatem aktor był już na tamtym świecie, na szczęście Ferecny w tej dramatycznej chwili w domu nie był sam, czuwała przy nim zaniepokojona żona, znana teatrolog Małgorzata Dziewulska, która wezwała pogotowie.
Największe zagrożenie zostało zażegnane, Ferency wrócił do żywych, jednak aktor musi teraz na siebie uważać. Jak donoszą tabloidy, po wielu latach Ferency rzucił palenie i więcej odpoczywa w ukochanym domu pod Warszawą. Zatem chyba tym razem wziął zalecenia do serca...
Miał wielkie szczęście, zdrowia życzymy