Uczestniczka "Sanatorium miłości" wyśpiewała, co się działo na planie. "Nie mogę dojść do siebie"
W niedzielny wieczór rusza kolejna edycja "Sanatorium miłości". Niedawno Telewizja Polska odkryła karty, przedstawiając kuracjuszy nadchodzącej, siódmej serii reality show. Wiadomo, że jedną z uczestniczek będzie Małgorzata, która większość życia spędziła we Włoszech. W rozmowie z naszą redakcją emerytka opowiedziała o sobie, ale też o programie, jako największej przygodzie życia. "To jest po prostu jeden wielki szał" - podkreśla.
"Sanatorium miłości" zadebiutowało na antenie TVP w 2019 roku. Program opowiadający o poszukiwaniu miłości przez seniorów szybko stał się hitem stacji. Już w pierwszą niedzielę marca ruszy 7. edycja programu. Po raz kolejny prowadzącą została niezastąpiona Marta Manowska. W pierwszym odcinku najnowszej serii "Sanatorium" widzowie poznają dwunastkę śmiałków, którzy powalczą o przyjaźń i miłość. Jedną z uczestniczek będzie Małgorzata, która po latach spędzonych w Toskanii wróciła do Polski.
Małgorzata o udziale w "Sanatorium miłości. "Przygoda mojego życia"
W minionym sezonie "Sanatorium miłości" pojawiło się wiele barwnych postaci, dzięki czemu fani nie mogli narzekać na nudę. Patrząc na pełną ekspresji Małgorzatę, która będzie jedną z bohaterek najnowszej edycji — może być bardzo podobnie jak w zeszłym roku. Kobieta ostatnie 40 lat mieszkała we Włoszech. W rozmowie z Karoliną Motylewską opowiedziała o swoim dotychczasowym życiu i zmarłym trzy lata temu mężu. Kobieta nie miała łatwo, a program odmienił jej życie.
Po 20 latach opieki nad moim mężem, który miał Alzheimera i Parkinsona, mój świat w momencie kiedy on zmarł, jakby się zamknął. Moje życie było zorganizowane wokół niego, wokół dzieci. (...) Nie miałam już swojego życia. Nawet jak się przy nim uśmiechałam, szłam do pokoju i płakałam. (...) Moja przyjaciółka mi powiedziała, Małgosiu, jest taki fajny program, "Sanatorium miłości". (...) Dostałam się. Największa, najpiękniejsza przygoda mojego życia. To jest po prostu jeden wielki szał i nic więcej. Do tej pory nie mogę dojść do siebie — zdradziła Małgorzata.
Kobieta wspomniała również o Marcie Manowskiej. Małgorzata nie mogła nachwalić się prowadzącej "Sanatorium miłości". Według niej jest ona niezwykle empatyczna i w każdym człowieku widzi coś dobrego.
Osoba z taką empatią, jaką ma Marta w życiu nie poznałam. Były momenty, kiedy ja ją pytałam: "Marta, jak to jest możliwe, że ty w każdej osobie widzisz coś pozytywnego?". Ja nie, bo ja jestem bardzo bezpośrednia. I nie ma przebaczenia. Mój charakter może się nie podobać. Jak kocham, to kocham. Jak nie lubię, to też to pokazuję — dodała.
Małgorzata z "Sanatorium miłości" o emeryturze. "Wynosi zero"
Uczestniczka 7. edycji "Sanatorium miłości" zdradziła również nieco więcej szczegółów ze swojego życia. Wspomniała m.in. o emeryturze, której... nie otrzyma w naszym kraju. Wspomniała, że przez lata była tancerką i pracowała na umowę zlecenie. Dlatego też nie przysługuje jej żadne świadczenie. Mimo to podkreśla, że nie szuka mężczyzny z pieniędzmi.
Mam emeryturę bardzo niską, nie z tego żyję. Mam inne możliwości, dlatego nie mam problemów. Nie szukam też mężczyzny z pieniędzmi, w żadnym wypadku. Emeryturę we Włoszech pobiera się dopiero mając 65 lat. (...) Przede wszystkim nie pracowałam, także nie liczę na żadne emerytury z Włoch. W Polsce jestem teraz w tej chwili. Co mam powiedzieć, ile mam emerytury? Śmieszne jest to, bo ja jednak tańczyłam przez wiele lat i to było na umowy zlecenie, także emerytura, umówmy się, wynosi zero — wspomniała na koniec uczestniczka programu.