TYLKO U NAS! Ewa Minge szczerze o torebkach za 150 tysięcy. "Stały się powodem wielu kontrowersji"
Ewa Minge na biznesie modowym zna się jak mało kto. W rozmowie z naszym portalem wyznała, co sądzi o torebkach, który koszt sięga 150 tysięcy złotych za sztukę. Sama takie posiadała.
10.10.2024 12:02
Ewa Minge to jedna z najbardziej uznanych polskich projektantek mody, którą docenia się za granicą. Jej oryginalne projekty przyciągają uwagę wielu gwiazd, a kolekcje były prezentowane na najważniejszych pokazach w Paryżu, Mediolanie, Londynie, Nowym Jorku i Moskwie. Minge, która jest również autorką książek, zyskała sympatię i oddanie licznych fanów śledzących jej każdy krok zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co Ewa Minge sądzi o torebkach za 150 tysięcy złotych?
Zapytaliśmy projektantkę o to, co sądzi o torebkach, których ceny sięgają niewyobrażalnych wręcz sum. Przyznała, że w przeszłości dostała w prezencie kilka torebek, za które oryginalnie należało zapłacić ok. 150 tysięcy złotych. Woli jednak swoje własne projekty, a pogoń za kupnem tak drogich dodatków to według niej pewien absurd.
Dostałam w prezencie 2 czy 3 takie torebki i nigdy ich nie nosiłam, bo noszę tylko swoje marki. Ale uważam, że jeżeli kogoś stać i się cieszy, to niech te torebki sobie ma. Natomiast te torebki stały się powodem do bardzo wielu kontrowersji, bo młode dziewczyny patrząc, że ich idolki chodzą z tymi torebkami, za wszelką cenę chcą je zdobyć. Ja w moich książkach opisuję procedery, którym te dziewczyny się poddają, żeby zdobyć taką torebkę - powiedziała.
Minge: "W tych torebkach mieści się cały marketing, marka, magia"
Ewa Minge doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak podobne przedmioty działają marketingowo. Nie potrafi jednak objąć rozumem poświęceń, których dokonują pewne osoby, aby zdobyć tak drogie torebki i podkreślić tym samym swój status.
Ja marzę o tym, żebyśmy wrócili do czasów, kiedy dyplom dobrej uczelni albo jakieś osiągnięcia, nagrody były doceniane. Oczywiście, osoby popularne są swojego rodzaju słupami reklamowymi, ale nie używam drogich torebek do popularyzowania. (...) W tych torebkach, które są za takie pieniądze, mieści się cały marketing, marka, magia i przywilej bycia w pewnej uprzywilejowanej grupie, którą stać na tą torebkę. Jest to dla mnie absurd, rozumiem, że ktoś zapisuje się w kolejkę o nerkę, ale nie o torebkę.