Tomasz Lis wściekły na władze TVP: "Nikt z telewizji o niczym mnie nie informował"
To, że Tomasz Lis od stycznia 2016 rok zostanie bez pracy w TVP jest już niemal pewne. Prezes Telewizji Polskiej zapowiedział, że nie przedłuży umowy z dziennikarzem i jego program "Tomasz Lis na żywo" zniknie z anteny. Zastąpi go inny format.
Jednak Lis nie musi martwić się utrata pracy, bo już czeka na niego następna. Pomoc przyjacielowi zaoferował Adam Michnik, naczelny Gazety Wyborczej.
Naczelny Newsweeka pogodził się już z tym, że jego dni na Woronicza są policzone, ale nie może zrozumieć dlaczego do tej pory nikt z nim o tym nie rozmawiał. Wszystkie informacje, które uzyskuje pochodzą z konferencji prasowych albo mediów społecznościowych.
Nikt z TVP w żadnym momencie w ostatnich trzech miesiącach nie informował mnie o sytuacji. O wszystkim dowiaduje się z konferencji prasowych i wywiadów pana prezesa Daszczyńskiego. Rozumiem, że kończymy współpracę, ale po ośmiu latach, jak uważam, owocnej z obu stron współpracy, miałbym chyba prawo oczekiwać dochowania pewnych form - mówi rozżalony dziennikarz
Uważacie, że ma rację złościć się na telewizję publiczną?